Ignacy Róg był cenionym długoletnim kościelnym w parafii pw. Bożego Ciała w Bieczu (1960-2002), który słynął z własnoręcznego wypiekania świątecznych opłatków i zaopatrywania w nie całego powiatu gorlickiego, a także jednym z prawie tysiąca chrześniaków prezydenta Ignacego Mościckiego.

Ignacy Róg urodził się 15 maja 1936 roku we wsi Łączki Kucharskie (obecnie woj. podkarpackie, powiat ropczysko-sędziszowski, gmina Ropczyce). Był synem Feliksa Roga (1901-1954), kościelnego w tamtejszej parafii i Julii z domu Białoruckiej (1901-1981), która zajmowała się pracą na roli. Ignacy miał aż jedenaścioro rodzeństwa: siedmiu braci (Kazimierza, Stanisława, Józefa, Aleksandra, Wenancjusza – późniejszego księdza, Mariana i Jana) oraz cztery siostry (Ludwikę, Albinę, Marię i Helenę). Był siódmym synem w tej wielodzietnej rodzinie, a fakt ten sprawił, że został chrześniakiem prezydenta II Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego, który sprawował tę funkcję w latach 1926-1939.

Prezydencki dekret z 1926 roku stanowił ciekawy pomysł polityki prorodzinnej i zachęcenia rodaków do zwiększenia dzietności. Głosił, że każdy siódmy syn w rodzinie (również bliźniacy) staje się chrześniakiem Mościckiego, po wcześniejszym ustaleniu w środowisku, że „rodzina jest praworządna, uczciwa, cnotliwa i szlachetna”. Kandydatów szukali i dokładnie sprawdzali urzędnicy prezydenckiej kancelarii i lokalne władze, ale zgłoszenie siódmego syna należało do rodziców. Ostatni Prezydent II RP „doczekał się” w sumie aż 911 chrześniaków (462 odmówiono tego przywileju). Takim chłopcom nadawano naturalnie imię Ignacy (pierwsze lub drugie). Prezydent zazwyczaj nie pojawiał się na chrzcinach, a zastępował go np. minister, starosta, wójt, sekretarz gminy, czy sołtys. W księgach parafialnych występował natomiast zawsze wpis, że ojcem chrzestnym jest prezydent Ignacy Mościcki. Nie chodziło tylko o splendor – każdy z chrześniaków miał zagwarantowane dekretem przywileje: możliwość dalszej bezpłatnej nauki zarówno w kraju, jak i za granicą, stypendium, zwolnienie z kosztów leczenia oraz darmowe przejazdy publicznymi środkami komunikacji (także dla najbliższej rodziny). Chrześniacy otrzymywali ponadto czerwoną książeczkę oszczędnościową PKO, z wkładem początkowym w kwocie 50 zł (równowartość połowy ówczesnej pensji nauczycielskiej) i gwarantowanymi odsetkami w wysokości 6% rocznie. Pieniędzy nie można było podjąć w ciągu 6 lat od ich otrzymania, by dar ten mógł przynieść korzyści. Książeczki trzymano jak relikwie, ale lata okupacji pokazały, że o zdobyciu wykształcenia, czy bezpłatnych przejazdach wyróżnieni chłopcy mogli zapomnieć. W kolejnych dekadach miano chrześniaka sanacyjnego prezydenta Mościckiego nie było przez ówczesne władze komunistyczne mile widziane. W związku z tym większość beneficjentów nie otrzymała należnych im wkładów pieniężnych.

Ignacego Roga do chrztu świętego w zastępstwie prezydenta Mościckiego na jego wskazanie trzymali Michał Kolebuk, sołtys Broniszowa i Albina Składzień, nauczycielka z Zawady. Dzieciństwo spędził w Łączkach Kucharskich, a uczęszczał do 7-klasowej Szkoły Podstawowej w pobliskiej Niedźwiadzie. W 1954 roku, w wieku zaledwie 18 lat stracił ojca Feliksa, wobec czego przejął obowiązki głowy rodziny i ciężko pracował w polu, aby utrzymać młodsze rodzeństwo. Podjął również pracę kościelnego w parafii w Łączkach Kucharskich zastępując swojego ojca. 3 maja 1957 roku został powołany do wojska w Warszawie, gdzie odbył zasadniczą służbę wojskową. Objął funkcję dowódcy działa i zdobył stopień kaprala. 28 kwietnia 1959 roku przeniesiono go do rezerwy.

24 sierpnia 1960 roku w Łączkach Kucharskich Ignacy Róg ożenił się z pochodzącą z sąsiedniego Broniszowa Julią Ptaszek, córką Antoniego Ptaszka i Julii z domu Kruczek. Doczekali się czwórki dzieci, z czego wiek dorosły osiągnęli córka Maria oraz synowie Michał i Grzegorz. Początkowo, przez okres trzech miesięcy mieszkali w Broniszowie u teściów Ignacego. Wciąż pełnił on obowiązki kościelnego w Łączkach Kucharskich, gdzie proboszczem w latach 1954-1958 był ks. Stanisław Pękala.

W marcu 1958 roku kapłana mianowano proboszczem w Bieczu. W listopadzie 1960 roku, gdy ówczesny kościelny Franciszek Kaleta zrezygnował ze swojej funkcji, duchowny namówił byłego współpracownika do przybycia do naszego miasta. Dobrze się znali, a ks. Pękala widział w Ignacym Rogu idealnego kościelnego w parafii Bożego Ciała. Państwo Rogowie przenieśli się więc z Łączek Kucharskich do Biecza. Początki nie były łatwe. Przyjechali z jedną walizką, a przez pierwszych kilka lat mieszkali na starej plebanii. Ignacy poza pracą w kościele szukał wszelkich sposobów, aby zapewnić rodzinie godne warunki życiowe. Pracował m.in. w betoniarni, ubijał duże studzienne betony, orał także mieszkańcom ziemię jeżdżąc traktorem. Posiadał do tego niezbędne uprawnienia w postaci prawa jazdy. Wraz z ks. Pękalą pracował w polu należącym do parafii. Był członkiem Kółka Rolniczego. W 1967 roku rodzina zamieszkała w nowym domu przy ulicy Grunwaldzkiej w Bieczu.

W skład  jego obowiązków jako kościelnego wchodziło m.in. otwieranie i zamykanie kościoła, uruchamianie dzwonów kościelnych przed Mszą Św. i w czasie procesji, dbanie o porządek i czystość w świątyni i wokół niej. W tamtych czasach sprzątanie kościoła stanowiło żmudną pracę, polegającą m.in. na zamiataniu mokrych trocin po posadzce piaskowej. W tych czynnościach niejednokrotnie mógł liczyć na pomoc żony. Odśnieżanie obejścia również nie należało do łatwych, gdyż zimy bywały wówczas śnieżne i mroźne. Inne jego zadania to: przygotowanie szat i naczyń liturgicznych, pomoc kapłanowi w zakładaniu i zdejmowaniu szat przed i po nabożeństwie, zastępowanie w niektórych sytuacjach ministrantów przy celebracji Mszy Św. oraz asysta duchownym w trakcie różnych obrzędów i przy udzielaniu sakramentów (chrzty, śluby, pogrzeby itd.).

Ignacy Róg pełnił funkcję kościelnego w bieckim kościele prawie 42 lata, do 1 lutego 2002 roku, kiedy to przeszedł na emeryturę. Jest to ewenement, bo rzadko kiedy zdarza się, aby kościelny wykonywał swoje obowiązki tak długo, zwłaszcza w czasach, gdy proboszczowie zmieniają się po kilku latach. Pracował w Bieczu gdy proboszczami byli: ks. Stanisław Pękala, ks. Jan Styrna, ks. Leszek Dudziak, ks. Czesław Szewczyk, ks. Zygmunt Mularski i ks. Władysław Kret.

Oprócz wymienionych powyżej obowiązków, Ignacy Róg znany był również z własnoręcznego wypiekania opłatków, które później trafiały do parafian nie tylko w naszym mieście, ale i w całym powiecie gorlickim. Powstawały one w małej manufakturze mieszczącej się w piwnicy jego domu przy ulicy Grunwaldzkiej w Bieczu. Do produkcji świątecznych opłatków, czyli nieodłącznego elementu wigilijnego stołu namówił go ks. proboszcz Stanisław Pękala, gdyż nikt tym się w okolicy nie parał, a istniało takie zapotrzebowanie. Początkowo była to ręczna, niezwykle mozolna praca. Z małej praski wychodził jeden opłatek. Z czasem zastąpiła ją elektryczna maszyna do pieczenia. Był to duży krok naprzód, chociaż ogromne urządzenie jednorazowo wypiekało tylko osiem opłatków. Produkcja w domu kościelnego rozpoczynała się już z początkiem lata. Ignacemu Rogowi w tym przedsięwzięciu pomagała najbliższa rodzina: żona Julia, syn Michał, synowa Bożena i zięć Stanisław. Maszyna umieszczona była w specjalnie przygotowanym pomieszczeniu w sterylnej piwnicy. Praca rozpoczynała się od przygotowania ciasta. Aby opłatek powstał, potrzebna była dobrej jakości mąka pszenna i woda. Mąkę przesiewano do specjalnej miski, dolewano powoli wodę i mieszano. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany i nie mogło zawierać ani jednej grudki. Wylewano je małymi porcjami, bardzo cienką warstwą na płaską stronę metalowych kleszczy, przypominających współczesne domowe gofrownice. Dociskało się ruchomą częścią, na której był wygrawerowany wzór. W sumie wypiek trwał kilkadziesiąt sekund. Temperaturę sprawdzało się tak jak kiedyś rozgrzanie żelazka: kropiło się wodą, która szybko parowała, gdy powierzchnia stawała się wystarczająco gorąca. Po wypieczeniu opłatki przez pewien czas odpoczywały, następnie były cięte, pakowane i na specjalnych stojakach czekały na dostarczenie do domów w Bieczu i okolicy. Zamówienia spływały nawet z odległych miejscowości takich jak Gródek nad Dunajcem. Oprócz białych opłatków wytwarzano również kolorowe (czerwone, pomarańczowe i żółte). Dodawano wówczas barwnik spożywczy. Warto wspomnieć, że biecki metaloplastyk Antoni Śliwiński rzeźbił matryce do opłatków z motywem bożonarodzeniowym i bieckim (np. z Ratuszem). W czasie Adwentu kościelny dostarczał opłatki do mieszkań wiernych należących do parafii Bożego Ciała. 

Ignacy Róg doczekał się dwóch wnuków (Dariusza i Pawła) i dwóch wnuczek (Joanny i Anny). Uwielbiał bawić się z nimi i spędzać czas przy grach planszowych, np. „Chińczyku” czy zabierać najstarszego wnuka na wycieczki rowerowe. Ze swoim rodzeństwem często grywał natomiast w karty, najchętniej w „Tysiąca” i „Sześćdziesiąt sześć”. Lubił również wyprawy do lasu na grzyby i wyjścia na codzienne zakupy. Był pracowitym i kochającym mężem, oddanym ojcem i dziadkiem, niezwykle pomocnym w wychowywaniu wnuków. Cechowało go pogodne usposobienie, chęć niesienia pomocy sąsiadom, był znany i lubiany przez mieszkańców Biecza. Z żoną Julią przeżył w małżeństwie ponad 45 szczęśliwych lat. Celebrowali swoje rocznice ślubu w gronie rodzinnym. Z okazji 35. rocznicy w Telewizyjnym Koncercie Życzeń mogli obejrzeć specjalnie dla nich dedykowane życzenia od najbliższych i wysłuchać piosenki, co było miłą niespodzianką. Ignacy Róg pomimo zaproszeń na spotkania organizowane przez Krajowe Stowarzyszenie Chrześniaków Prezydenta II Rzeczypospolitej Ignacego Mościckiego, nigdy w nich nie uczestniczył. Praca w kościele, którą wykonywał z dużym zaangażowaniem, była dla niego najważniejsza, potrafił spędzać w nim wiele godzin. Oddawał też bezinteresownie krew, będąc Honorowym Dawcą Krwi.

Ignacy Róg był w sile wieku i nie narzekał na problemy zdrowotne. Niestety, pod koniec 2005 roku, po badaniach lekarskich otrzymał diagnozę o poważnej chorobie nowotworowej. Jego walka trwała siedem tygodni, nie pomogła też przeprowadzona w styczniu 2006 roku operacja. Ignacy Róg zmarł 27 stycznia 2006 roku w Bieczu w wieku 69 lat. Pochowany został na tutejszym cmentarzu komunalnym, a Mszę Św. pogrzebową prowadził i mowę pożegnalną wygłosił brat zmarłego, ks. Wenancjusz. Po jego śmierci urodziła się piąta wnuczka Magdalena. Właśnie w 2006 roku po raz ostatni w jego domu wypiekano jeszcze opłatki. Syn Michał starał się kontynuować ten piękny proceder, ale trwało to niezbyt długo i wkrótce rodzina zaprzestała tej działalności.

Grzegorz Augustowski

Informacje i zdjęcia z archiwum rodzinnego P. Julii Róg
i P. Marii Kuś (Róg)

Źródła:  „Gazeta Gorlicka” – 9 grudnia 2016 

Internet

Skip to content