Ksiądz Józef Kordek był pochodzącym z Biecza wieloletnim misjonarzem w Republice Konga i duszpasterzem Polskiej Misji Katolickiej we Francji, a także wikariuszem w Baranowie Sandomierskim, Laskowie i Krynicy-Zdroju. Mimo pracy misyjnej daleko poza granicami kraju, starał się powracać do ojczyzny i rodzinnego miasta, aby opowiadać o trudach i potrzebach misji i pozyskiwać nowych misjonarzy do głoszenia Słowa Bożego.
Józef Edward Kordek urodził się 18 marca 1952 roku w Bieczu. Był synem Jana Kordka (1926-1999) i Emilii z domu Bochnia (1928-2016). Rodzice pobrali się w 1951 roku w Bieczu. Ojciec pracował jako operator sprzętu ciężkiego, a mama zajmowała się prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci. Józef miał troje młodszego rodzeństwa: braci Władysława i Mieczysława oraz siostrę Martę. W latach 1959-1963 uczęszczał do szkoły w Belnej (klasy filialne 1-4 Szkoły Podstawowej nr 1 w Bieczu), a w latach 1963-1967 do Szkoły Podstawowej nr 1 w Bieczu (klasy 5-8). Edukację kontynuował w tutejszym Liceum Ogólnokształcącym (1967-1971), noszącym wówczas nazwę Państwowej Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Licealnego. Po zdaniu egzaminu dojrzałości, czując w sercu powołanie zdecydował związać swoją przyszłość z kapłaństwem. Podjął więc w 1971 roku studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie. Po sześciu latach przygotowań do kapłaństwa rozpoczął nowy etap w swoim młodym życiu.
Święcenia kapłańskie Józef Kordek otrzymał 29 maja 1977 roku z rąk biskupa tarnowskiego Jerzego Ablewicza. Pierwszym miejscem jego duszpasterskiej posługi była Parafia Ścięcia św. Jana Chrzciciela w Baranowie Sandomierskim. Pełnił tam funkcję wikariusza przez prawie trzy lata, od 30 lipca 1977 roku do 25 lipca 1980 roku. Następnie przeniesiono go do Parafii Najświętszego Imienia Maryi w Laskowej, gdzie pracował do czerwca 1982 roku. Już w czasie pobytu w Seminarium Duchownym w Tarnowie zainteresował się misjami. Należał wówczas do Koła Misyjnego, był jego prezesem i nawiązywał kontakty z innymi krzewicielami chrześcijaństwa. Misje organizowane do krajów Trzeciego Świata miały na celu nie tylko niesienie wiary w Boga i głoszenie Dobrej Nowiny. Duchowni poznawali również codzienne życie mieszkańców, ich problemy i radości. Starali się zapewnić im podstawową edukację i pomoc materialno-sanitarną.
Po pięciu latach kapłaństwa w diecezji tarnowskiej ks. Kordek postanowił zgłosić się na misje do Republiki Konga wraz z trójką innych przyszłych misjonarzy: ks. Janem Malickim, ks. Bronisławem Rosiekiem i ks. Andrzejem Kurkiem. Odpowiednie przygotowania odbywał najpierw pomiędzy lipcem a październikiem 1982 roku w Warszawie. Uroczyste posłanie ks. Józefa Kordka i trzech wyżej wymienionych kapłanów na misje (wraz z otrzymaniem krzyża misyjnego) miało miejsce w październiku 1982 roku w Parafii św. Mateusza Apostoła i Ewangelisty w Mielcu, a dokonał tego biskup Jerzy Ablewicz. Bezpośrednie szkolenie do niełatwej zagranicznej posługi odbywał od listopada 1982 do lipca 1983 roku w Paryżu. Do kraju misyjnego duszpasterstwa, czyli Republiki Konga w środkowej Afryce biecki kapłan przyjechał 16 sierpnia 1983 roku. Spędził tam kolejne 23 lata.
Od września 1983 roku do 17 października 1984 roku pracował jako wikariusz w świątyni w Owando, stolicy diecezji na północy Konga. Następnie został przeniesiony do rozległej parafii Gamboma w diecezji Owando. Rozciągała się ona wzdłuż rzeki Kongo na odcinku 100 km, a jej szerokość to 70 km. W skład parafii wchodziło 30 kaplic, około 18 tys. mieszkańców, w tym 9 tys. katolików. Diametralnie różniło się to od polskich realiów, gdzie każde miasto i wieś posiada kościół, w którym pracuje kilku księży. W parafii w Republice Kongo najczęściej znajdowało się dwóch misjonarzy. Gdy jeden z nich pozostawał na miejscu, drugi udawał się na objazd wiosek. Wkrótce z parafii Gamboma wydzielono trzy nowe. Niektóre wspólnoty powstawały, a inne (ze względu na ciężką sytuację w kraju i utrudniony dostęp) chwilowo zanikały, a więc ich liczba często ulegała zmianie. Ks. Kordek był wikariuszem w Gamboma od 17 października 1984 roku do 24 maja 1987 roku, a następnie przez kolejnych 19 lat – do 1 października 2006 roku piastował funkcję proboszcza. Jego wieloletni pobyt na tych terenach związany był w dużej mierze z pracą duszpasterską nie tylko w świątyni, ale i w dziesięciu wioskach.
Najważniejszą pracą ks. Józefa Kordka była katechizacja tamtejszej ludności, a więc przygotowanie do sakramentów św., organizacja nowych wspólnot, budowa kaplic, remonty kościoła i rekonstrukcje starych budynków, przygotowanie parcel pod budowę kaplic, gdzie miały powstać nowe parafie, a także zorganizowanie dzieciom odpowiednich warunków do nauki. Jednym z jego dokonań było otoczenie parceli misji w Gamboma murem o długości 400 metrów. W połowie lat 80-tych kapłan kierował pracami budowy dużego domu nowicjatu sióstr Józefitek, finansowanego ze środków Zgromadzenia. W 1999 roku doprowadził do utworzenia szkoły katolickiej z klasami 1-6, co było wielkim społecznym darem dla miejscowej ludności. Do tego celu przystosował dom parafialny. W latach 1999-2000 był jej dyrektorem. Od 2001 roku trwała natomiast budowa College Catholique, czyli gimnazjum katolickiego w Gamboma (dla klas 7-10), możliwa głównie dzięki funduszom kolędników misyjnych diecezji tarnowskiej. Warto podkreślić, że w 2006 roku, czyli do momentu, w którym ks. Kordek był jej opiekunem i patronem, ta katolicka ponadpodstawowa placówka zajęła pierwsze miejsce w rankingu krajowym w swojej kategorii. Duchowny pisał o niej w diecezjalnym biuletynie misyjnym „Głoście Ewangelię”.
Na przestrzeni lat energiczny kapłan zorganizował również aptekę parafialną, wybudował salę dla przedszkola katolickiego prowadzonego przez Siostry Józefitki, zajął się remontem murów kościelnych, części plebanii i zaplecza gospodarczego (garaże, magazyny, warsztat). Z jego inicjatywy na terenie misji Gamboma w okolicznych wioskach powstały trzy kaplice murowane: w Okassa (pw. Krzyża Świętego), w Ongogni (pw. Matki Bożej Różańcowej) i w Mossende (pw. św. Józefa) oraz siedem kaplic prowizorycznych. Ks. Józef, który miał zamiłowania techniczne, nierzadko sam wykonywał wiele prac budowlanych. Gdy nastała era komputerów, z podręczników nabywał i poszerzał swoją wiedzę. Mając zdolności w tym kierunku, biegle się nim posługiwał. Diecezja starała się pomóc w codziennej pracy bieckiego kapłana zapewniając mu m.in. tabernakulum, sprzęt liturgiczny, świece, a przede wszystkim niezbędne na tych trudnych afrykańskich ziemiach samochody terenowe. Były one potrzebne do przewożenia ludzi i towarów. Na plandece mogło zmieścić się nawet 40 dzieci, które dowożono z okolicznych wiosek na zajęcia do misji. Inne piaszczyste drogi stawały się przejezdne tylko okresowo, co powodowało, że kapłani zostawali odcięci od swoich wiernych. Pora deszczowa, która często panuje na Czarnym Lądzie, również uniemożliwiała przejezdność na wielu drogach, co zmuszało do długich i męczących objazdów. Oprócz tego do niektórych miejsc można było dotrzeć jedynie łodziami.
Zwykły dzień misjonarza w Gamboma rozpoczynał się ok. 6 rano. Poranna Msza św. trwała od 6:20 do 7:00, po czym miały miejsce zajęcia w szkole. Do południa ks. Kordek prowadził lekcje, a następnie wyjeżdżał do wiosek. Zdarzało się, że nie wracał do misji, gdyż nocował na miejscu, a na drugi dzień wyruszał w dalszą trasę. Przeważnie wizyty w danej osadzie wypadały raz na dwa tygodnie. Spotkania z mieszkańcami, którzy przygotowywali wszystko na przyjazd misjonarza, odbywały się zazwyczaj w niewielkich kaplicach na terenie wioski. Ksiądz udzielał wówczas chrztu św. i innych sakramentów. Po południu brał udział w spotkaniach katechetycznych z wiernymi. Przy parafii istniały grupy apostolskie, skupiające zarówno dorosłych, jak i dzieci. Byli to m.in. ministranci, skauci, Legion Maryi i Przyjaciele św. Józefa. Co ciekawe do Mszy św. mogły służyć również dziewczęta. Na prężnie działającą wspólnotę parafialną składały się spotkania i wspólne świętowanie, co miało ogromne znaczenie w kulturze afrykańskiej. Bez tego funkcjonowanie misji byłoby niemożliwe. Do tradycji należało m.in. przygotowywanie przez grupy różnych uroczystości i przedstawień, np. jasełek z okazji Świąt Bożego Narodzenia. Ważnym elementem Mszy św. była natomiast uroczysta procesja z darami.
Ks. Józef Kordek piastował różne odpowiedzialne funkcje w czasie pobytu w Republice Konga, m.in. był Dziekanem Regionu Plateaux (1996-2006), Wikariuszem generalnym diecezji Owando (1999-2001), Dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w diecezji Owando (2000-2006), członkiem kolegium Konsultorów (2001-2006), Wikariuszem biskupim diecezji Owando (2002-2006) i członkiem Rady Kapłańskiej (2005-2006). Z Republiki Kongo wyjechał 4 października 2006 roku.
Przebywając w Afryce ks. Józef Kordek starał się jak najczęściej przyjeżdżać do Polski i rodzinnego Biecza, który zawsze wspominał z wielkim sentymentem. Zapraszano go do kościołów, gdzie chętnie opowiadał o trudach i niebezpieczeństwie pracy na misjach, jak również dużej satysfakcji ze swojej działalności. Podkreślał potrzebę zaangażowania się wszystkich wiernych w pomoc misjom. Zbierano wtedy fundusze na ogromne potrzeby misji w Gamboma. Jedno ze spotkań miało miejsce pod koniec września 2004 roku. Ks. Kordek koncelebrował Mszę św. z okazji 15-lecia działalności Grupy Misyjnej przy Parafii pw. Bożego Ciała w Bieczu. Wygłosił homilię, w której poruszył temat pracy misyjnej w sektorze Motokumba, najbardziej oddalonym od misji w Gamboma. Mówił nie tylko o pięknych krajobrazach, ale i uciążliwych misyjnych podróżach, tajemnicy rodzącego się tam Kościoła i cierpliwości w długim procesie przyjmowania wiary przez mieszkańców Afryki. Co prawda przybliżali się w stronę chrześcijaństwa, ale mając inną mentalność, przy pierwszym problemie wracali do starych pogańskich wierzeń i szukali pomocy u czarownika. Pochodzący z Biecza duszpasterz cieszył się ze stałej współpracy Grupy Misyjnej z misją w Gamboma.
Po powrocie do Polski, od grudnia 2006 do czerwca 2007 roku był wikarym w parafii św. Antoniego Padewskiego w Krynicy-Zdroju. W grudniu 2006 roku został obdarzony godnością Kanonika Honorowego Kapituły Kolegiackiej w Bochni. Szybko jednak ponownie znalazł się poza granicami naszego kraju, tym razem we Francji, gdzie otaczał duszpasterską troską lokalną wspólnotę. Biegle posługiwał się zresztą językiem francuskim. W 2007 roku pracował najpierw w archidiecezji Avignon w sektorze duszpasterskim Objat w regionie Nowa Akwitania, a od 1 września 2008 roku w Cadene. Kolejnym miejscem jego posługi była w 2010 roku miejscowość Pietranera na Korsyce, gdzie pełnił funkcję proboszcza i kapelana Domu Polskiej Misji Katolickiej im. św. Jacka w okolicy Bastii. We wrześniu 2016 roku przeniesiono go do parafii św. Teresy w Allones, w której jako wikariusz opiekował się polskimi pracownikami sezonowymi. Był również duszpasterzem dla wszystkich polskich wspólnot w diecezji Angres.
Ks. Józef Kordek dał się poznać jako człowiek wrażliwy i skromny, nieco małomówny, ale jednocześnie słuchający i gorliwy kapłan, pełen apostolskiego entuzjazmu. Ceniono go jako realistę, człowieka konkretu i czynu, energicznego i gościnnego. Był zawsze chętny do pomocy, życzliwy, służący dobrą radą i modlitwą, dyspozycyjny i gotowy do codziennej pracy duszpasterskiej, edukacyjnej, a także fizycznej. Kochał Polskę, utrzymywał więź ze swoją rodziną, diecezją i kapłańskim rocznikiem. Kiedy tylko był w kraju, to starał się uczestniczyć w spotkaniach z kolegami z seminarium. Doceniano jego możliwości organizacyjne – w 2014 roku zaprosił przyjaciół na wycieczkę na Korsykę. Pokazywał najpiękniejsze miejsca wyspy, opowiadał o jej historii i tamtejszych realiach życia. W czasie pracy misyjnej starał się dotrzeć do każdej osady na terenie swojej parafii i do każdego człowieka, a wszelkie jego inicjatywy miały za cel służbę bliźniemu.
Wiosną 2017 roku ks. Józef Kordek poważnie zachorował. Nie użalał się nad sobą i wciąż pracował duszpastersko. Pragnął powrócić do ojczyzny, a o jego zdrowie walczyła rodzina i przyjaciele kapłani. Gotowość przyjęcia do szpitala wyraziła onkologia lubelska. Nie spełniła się jednak nadzieja na zastosowanie nowatorskiej metody leczenia. W czerwcu 2018 roku nastąpiło pogorszenie jego stanu zdrowia. Ks. Józef Kordek zmarł nad ranem 13 sierpnia 2018 roku w wieku 66 lat we francuskiej miejscowości Saumur. W kapłaństwie przeżył 42 lata. Uroczystości pogrzebowe podzielone były na dwie części. 17 sierpnia pożegnano go w parafii św. Teresy w Allones, gdzie przybyli liczni wierni, a Mszy św. przewodniczył Gerard Défois, emerytowany biskup z Lille. Koncelebrował ją także proboszcz parafii, ks. Bertrand Chevalier, 13 kapłanów z dekanatu i rektor Polskiej Misji Katolickiej, ks. Bogusław Brzyś. Następnie ciało duchownego zostało przewiezione do Polski. Tydzień po śmierci, 20 sierpnia 2018 roku została odprawiona Msza św. w parafii św. Anny w Bieczu. Księdza Józefa Kordka pochowano na tutejszym cmentarzu komunalnym w grobowcu rodzinnym. Przemowę nad trumną wygłosili arcybiskup metropolita lubelski Stanisław Budzik oraz Siostra Wikaria generalna Wanda Matysik ze Zgromadzenia Sióstr św. Józefa, z którym zmarły bieczanin przez ponad 20 lat współpracował w dalekiej Afryce.
Grzegorz Augustowski
Zdjęcia i informacje z archiwum rodzinnego P. Marty Kordek
Źródła: „Krynickie Zdroje” – Nr 1 (131) – Styczeń 2007
Internet
Bardzo owocne życie. Misjonarz z powołania. Brawa dla autora.
Znaliśmy ks. Józefa jako duszpasterza w Baranowie Sandomierskim, młodzież go kochała. Ja osobiście później poznałam Ks. Józefa jako misjonarza, kiedy przyjeżdżał do naszej parafii w Baranowie, zapraszaliśmy go do mojego domu, lubiliśmy słuchać jego opowieści. Kiedy pracował na Sycylii zdarzyło się,że wstępował do nas, samochód miał wypełniony książkami, zeszytami i wieloma rzeczami potrzebnymi do nauki. My dopasowaliśmy żywność dla sióstr i gdzie stołował się ks. Józef.