2 maja minęła 156. rocznica urodzin Stanisława Salamona – burmistrza Biecza w latach 1925-1929, wcześniej radnego miejskiego i wiceburmistrza, mistrza ślusarskiego, działacza społecznego i członka tutejszej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Stanisław Salamon urodził się 2 maja 1866 roku w Bieczu, a ochrzczony został następnego dnia w parafii Bożego Ciała przez księdza proboszcza Tomasza Jaszczóra. Był najmłodszym synem Tomasza Salamona (1804-1880) i Weroniki z domu Wilczyńskiej (1824-1893), którzy pobrali się 19 lipca 1848 roku. Miał jednego brata – Franciszka i cztery siostry: Mariannę, Ludwikę, Annę i Juliannę, a także trzy dużo starsze przyrodnie siostry z pierwszego małżeństwa ojca z Anną Sarnecką: Emercjannę, Balbinę i Józefę. Większość życia spędził w Bieczu. Uczęszczał do szkoły trywialnej pospolitej, przekształconej w 1876 roku na czteroklasową etatową z czterema nauczycielami. Jej kierownikiem był Filip Szreniawski. Następnie Stanisław z powodzeniem uczył się zawodu kowala i ślusarza. Przez trzy lata, od grudnia 1879 do grudnia 1882 roku odbywał naukę rzemiosła u mistrza Franciszka Lignara. Był pilnym i rzetelnym terminatorem, a po zdanym egzaminie został wpisany do grona czeladników Stowarzyszenia Kowalskiego i Ślusarskiego. W późniejszym okresie uzyskał tytuł mistrza ślusarskiego. Wiadomo, że mając 18 lat, w 1884 roku pracował w przedsiębiorstwie budowlanym Galicyjskiej Kolei Transwersalnej na linii Żywiec – Nowy Sącz. Przez jakiś czas był także nadzorcą kopalni nafty.
25 stycznia 1891 roku Stanisław Salamon zawarł związek małżeński z Karoliną Cetnarowicz – córką Floriana Cetnarowicza i Rufiny Wójcikiewicz. Doczekali się aż piętnaściorga dzieci, z których sześcioro zmarło nie przeżywszy roku (Zofia, Aniela, druga Zofia, Klemens, Łucja i Tadeusz). Wiek dorosły osiągnęli natomiast: Alojzy, Antoni, Maria, Hieronim, Władysław, Emilia, Adam, Jan i Edward. Sylwetki Adama i Edwarda Salomonów i ich tragiczne losy zostały już przedstawione w ramach cyklu „Bieczanie znani i mniej znani”. Stanisław był stanowczym, nieco surowym ojcem, ale jednocześnie starał się wspierać wszystkie swoje dzieci. Zabiegał o ich jak najlepsze wykształcenie i wychowywał w duchu patriotycznym. W 1901 roku Stanisław Salamon otrzymał z C.K. komendy okręgowej pospolitego ruszenia nr 60 w Nowym Sączu kartę wcielenia do czynności służbowej w celach wojennych z obowiązku służenia w pospolitym ruszeniu.
Z czasem bieczanin coraz mocniej zaangażował się w lokalne życie polityczne i społeczne. W 1910 roku był członkiem Zarządu Towarzystwa Pomocy Przemysłowej w Bieczu. W 1920 roku znalazł się we władzach tworzących się na nowo struktur lokalnej Ochotniczej Straży Pożarnej. Został wybrany skarbnikiem jednostki. Wiadomo, że był np. przedstawicielem Rady Miejskiej już w roku szkolnym 1912/1913, gdy włączył się w powstanie uzupełniającej Szkoły Przemysłowej w Bieczu. W kolejnych latach piastował urząd wiceburmistrza – zastępcy burmistrza, notariusza Jana Glücka. Brał także udział w przedsięwzięciach mających na celu ratowanie zabytków. W 1923 roku stanął na czele Komitetu kościelnego, który przystąpił do restauracji będącej w fatalnym stanie kopuły dzwonnicy. W miejsce zgniłych belek wstawiono nowe, całą kopułę pokryto gontami, a galeryjkę obito deskami. Naprawiono podziurawioną kulami karabinowymi w latach 1915-1918 blachę miedzianą na kopułce zwieńczającej. Całość prac kosztowała ok. 50 mln marek. Znaczną cześć kwoty parafia uzyskała dzięki składkom. Proboszczem był wówczas ks. Andrzej Solecki. Inwestycję wspomogło także Koło Konserwatorów Okręgu Krakowskiego. Restauracja krycia dzwonnicy trwała od 15 sierpnia do 30 października 1923 roku. Zaangażowanych w remont było wiele osób. Wiceburmistrz Stanisław Salamon osobiście zajął się robotami ślusarsko-kowalskimi. Wspomagał go syn Hieronim, który wykonał też prace blacharskie. Informacja o remoncie kopuły dzwonnicy została odkryta w 1987 roku przy kolejnej restauracji. 64 lata wcześniej Hieronim Salamon włożył bowiem do gałki wieńczącej kopułę dokument dotyczący ówczesnych prac remontowych. Tak więc przysłowiowa „kapsuła czasu” sprawiła, że po latach bieczanie dowiedzieli się jak przebiegała naprawa kościelnej dzwonnicy. Prawdopodobnie zasługą Stanisława jest również wykończenie metalowe głównych wejściowych drzwi do kościoła pw. Bożego Ciała w Bieczu.
Będąc wiceburmistrzem, Stanisław Salamon, a także urzędujący burmistrz Jan Glück, poparli w 1924 roku prośbę trzech obywateli Czechosłowacji pochodzenia żydowskiego, którzy ożenili się w Bieczu, o uzyskanie przynależności do związku gminnego. Była to dla nich istotna sprawa, gdyż ubiegali się o przyznanie obywatelstwa polskiego. Włodarze argumentowali przychylną decyzję względami ogólnoludzkimi, a Rada Miejska pomimo sprzeciwu m.in. endeków, większością głosów zatwierdziła ten wniosek. Po rezygnacji Glücka, w 1925 roku Stanisław Salamon objął stanowisko burmistrza miasta. Bez reszty poświęcił się pracy urzędowej w magistracie, jak i szerokiej aktywności społecznej. Wciąż bliska jego sercu była działalność Ochotniczej Straży Pożarnej w Bieczu. Stanął na czele Komitetu, którego celem było zebranie funduszy na zakup nowego sztandaru bieckiej jednostki. Była to sprawa pilna i prestiżowa. Z pomocą pośpieszyła Polonia w Stanach Zjednoczonych, która zebrała środki na ufundowanie sztandaru, a pan Przybyłowicz, jeden z członków OSP, wyjechał nawet za Ocean z upoważnieniem przeprowadzenia zbiórki na sztandar. Udało się zrealizować to przedsięwzięcie, a 20 czerwca 1926 roku na bieckim rynku odbyła się uroczystość poświęcenia nowego sztandaru. Wzięły w niej udział jednostki OSP z sąsiednich miejscowości, a także powiatowe i miejscowe władze. Udekorowano zasłużonych strażaków i wbito pamiątkowe gwoździe do drzewca sztandaru. Dochód z imprezy przeznaczony został na budowę domu „Strażaka” w Bieczu. Na koniec odbyła się defilada wszystkich straży przed sztandarem i władzami oraz festyn.
Stanisław Salamon działał również w Czytelni Ludowej im. Tadeusza Kościuszki i w Składnicy Kółek Rolniczych. Nadmiar pracy sprawił, że podupadł na zdrowiu pod koniec lat 20-tych XX wieku. Jego nagła utrata wagi wynikała najprawdopodobniej z postępującej choroby nowotworowej. Nie pomogło podjęcie leczenia w Krakowie. Burmistrz Biecza zmarł 15 października 1929 roku w wieku 63 lat. Profesor Polskiej Akademii Nauk we Wrocławiu i rodowity bieczanin, Roman Kaleta tak wspominał niezwykle uroczysty pogrzeb Stanisława Salamona: „Muszę Państwu opowiedzieć o wydarzeniu, które po raz pierwszy w życiu poruszyło mnie do głębi tajemnicą ludzkiego przeznaczenia. Pewnego razu, gdy w słoneczne popołudnie bawiliśmy się na podwórku ochronki, z pagórka od strony Pańskiego, Drogi Gospodarzu (Władysław Salamon – przyp. red.) rodzinnego gniazda zbiegła jakaś kobiecina i dramatycznym głosem zawołała do opiekującej się nami siostry Eweliny: – Burmistrz umarł! Pamiętam okazały trzy dni później pogrzeb, w którym oczywiście brała udział cała Ochronka. W pochodzie na cmentarz odprowadziliśmy zmarłego aż do „Góry Salamonowej”. Po raz pierwszy zobaczyłem tak dużo ludzi: księży i fajermanów i orkiestrę i chyba wszystkich mieszkańców Biecza (Żydów nie wyłączając). Z rachuby czasu wynika, że liczyłem sobie wówczas pięć latek.” Przemówienie nad grobem zmarłego wygłosił m.in. Witold Fusek. Oto jego treść: „Przypadł mi w udziale imieniem rady miejskiej miasta Biecza żegnać odchodzącego na wieczny spoczynek burmistrza w.p. Stanisława. Przez kilka lat przewodniczył nam w obradach nad dobrem miasta i to w latach szczególnych zaraz po rezygnacji swego poprzednika, ciężkich i wymagających specjalnych wysiłków. Od żadnego z obowiązków społecznych się nie cofał. Nie było instytucji społecznej w Bieczu, w której by nie brał udziału, jednej komisji, której by swego czasu i rozumu swego wedle sił nie poświęcał. Czy to w czytelni, czy to w sprawach szkolnych, czy parafialnych, czy w składnicy, czy w rozmaitych dobroczynnych komitetach od najdawniejszych lat pamiętam św. pamięci Stanisława. Czyż zaś nie familijne zasługi najważniejsze należy mu policzyć, że wszelkich starań dołożył, by dzieci jego stały się pożytecznymi obywatelami Rzeczypospolitej. Wszystkie starsze zajmują stanowiska pożyteczne czy przez swoją naukę, czy przez wykształcenie fachu, które zawdzięczają swojemu ojcu, a młodsze są na drodze do tych stanowisk. Czyż nie za zasługi należy mu policzyć, że swoim życiem rodzinnym i małżeńskim dawał przykład całej okolicy godny naśladowania. Dlatego też w pełnej świadomości tych zalet żegnam św. pamięci burmistrza naszego tradycyjnymi słowami: Niechaj mu ziemia lekką będzie.”
Po śmierci Stanisława, żyło jeszcze dziewięcioro jego dzieci, z czego troje było niepełnoletnich. Oprócz matki Karoliny, także starsze rodzeństwo pomagało finansowo młodszemu w uzyskaniu odpowiedniego wykształcenia, spełniając tym samym największe marzenie ojca. Wdowa przeżyła swojego męża o 33 lata. Zmarła 9 września 1962 roku w wieku 89 lat i pochowana została obok niego w grobowcu rodzinnym na cmentarzu komunalnym w Bieczu.
Grzegorz Augustowski
Informacje i zdjęcia z archiwum rodziny Salamonów
Dokumenty i zdjęcie portretowe dzięki uprzejmości i za zgodą
Muzeum Ziemi Bieckiej
Źródła: „Tadeusz Ślawski „150 lat Ochotniczej Straży Pożarnej
w Bieczu” – Biecz 2011
Tadeusz Ślawski „O renowacji i konserwacji zabytków w Bieczu”, Towarzystwo Kulturalne Biecza i Regionu im. bpa Marcina Kromera, Biecz 2006
Krzysztof Przybyłowicz „Żydzi Biecza. Historia i zagłada” –
Gliwice – Libusza 2015
Internet (biblioteki cyfrowe)