20 lutego minęła 36. rocznica śmierci Adama Wójtowicza – żołnierza II Korpusu Wojska Polskiego, oficera brytyjskich wojsk kolonialnych, doktora praw Uniwersytetu Rzymskiego, nauczyciela (m.in. fizyki w Liceum Ogólnokształcącym w Bieczu), tłumacza i muzyka.
Adam Wiktor Wójtowicz urodził się 10 maja 1910 roku w Olszynach (obecnie wieś w woj. małopolskim, w powiecie tarnowskim, w gminie Rzepiennik Strzyżewski). Był synem Jana Wójtowicza i Anieli z domu Wszołek. Miał czworo przyrodniego rodzeństwa z pierwszego małżeństwa ojca, a także dwie siostry: starszą Kamilę i młodszą Annę. Jan Wójtowicz był wdowcem, a po ślubie z Anielą wspólnie wychowywali siedmioro dzieci. Mieszkali w Olszynach i utrzymywali się z małego gospodarstwa rolnego.
W roku szkolnym 1916/1917 Adam Wójtowicz rozpoczął naukę w Szkole Ludowej Czteroklasowej Mieszanej w Olszynach. Był bardzo zdolnym i pilnym uczniem. Kontynuował edukację w Państwowym Gimnazjum im. Marcina Kromera w Gorlicach. Po ukończeniu piątej klasy, od września 1929 roku przeniósł się do II Państwowego Gimnazjum im. hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnowie, gdzie w czerwcu 1932 roku zdał egzamin dojrzałości z wynikiem celującym. W latach 1934-1937 podjął studia na Wydziale Prawa i Administracji na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, dorabiając sobie poprzez udzielanie korepetycji. Jednocześnie (od 1934 do 1939 roku) na podstawie zezwolenia Kuratorium Okręgu Szkolnego Krakowskiego w Krakowie zatrudniony był jako nauczyciel w Zakładzie Wychowawczym w Pawlikowicach koło Wieliczki. Odbył również obowiązkową służbę wojskową w Szkole Podchorążych w Zambrowie.
Gdy wybuchła II wojna światowa, podporucznik rezerwy Adam Wójtowicz został zmobilizowany i wyruszył na front. Po klęsce wrześniowej powrócił do Olszyn, ale już w Sylwestra 1939/1940, po Mszy św. w klasztorze OO. Reformatów w Bieczu, wraz ze swoim przyjacielem – księdzem przekroczył „zieloną granicę” pod Baligrodem. Jego celem była walka o wolność ojczyzny. Nie miał pojęcia na jak długo przyjdzie mu rozstać się z rodziną, swoją sympatią i Polską. Dostał się na Węgry, gdzie przebywał w obozie internowanych w Maungeryhaze, a następnie został skierowany przez polski konsulat w Budapeszcie do Francji. Podróż odbywał utartym już szlakiem przez Węgry i Jugosławię, po opłynięciu Włoch. Następnie ze Splitu dostał się do Zagrzebia, a stamtąd statkiem „Warszawa” do portu w południowej Francji do armii gen. Władysława Sikorskiego. Niedaleko Bordeaux przebywał wraz z innymi polskimi żołnierzami w obozie szkoleniowo-wojskowym. Po kapitulacji Francji kontynuował wojenną tułaczkę. W Marsylii z trudem przedostał się na okręt angielski, a po opłynięciu Europy znalazł się w Szkocji. Był to bardzo trudny okres dla polskich oficerów, których skoszarowano pod namiotami na rozległych pustynnych terenach, wśród pasących się baranów, bez przydziału i daleko od ojczyzny. Adam Wójtowicz nie poddał się. Najpierw postanowił nauczyć się języka angielskiego, gdyż niemiecki i francuski znał z gimnazjum. Wymienił franki na funty i zakupił słownik niemiecko-angielski. Gdy gen. Władysław Sikorski zorganizował Armię Polską w Anglii, otrzymał przydział do wojsk pancernych. Nie wspominał tego czasu najlepiej, gdyż jazda pociągiem pancernym wzdłuż wybrzeży Anglii tam i z powrotem w celu ich obrony przed inwazją niemiecką była dla niego dokuczliwa. Tęsknił za krajem i pragnął walki.
W 1941 roku wyjechał na ochotnika na kontrakt do brytyjskiej armii kolonialnej do Afryki Zachodniej. Było to możliwe dzięki umowie pomiędzy rządem angielskim a gen. Sikorskim. Po przejściu badań lekarskich i zdaniu egzaminu z języka angielskiego, Adam Wójtowicz wyruszył z grupą 30 oficerów polskich do Gold Coast (Złote Wybrzeże – obecnie Ghana). Po przeszkoleniu wojskowym w Anglii uzyskał stopień kapitana – dowódcy kompanii w brytyjskich wojskach kolonialnych. W tym upalnym zwrotnikowym klimacie (50 stopni Celsjusza) odbywał musztrę z czarnoskórą drużyną lub maszerował z nią do buszu na ćwiczenia. Zaprzyjaźnił się z tubylcami i szybko doczekał się ciemnej karnacji. Natomiast częsty kontakt z komarami sprawił, że od czasu do czasu chorował na malarię. Po upływie osiemnastu miesięcy, w 1943 roku, gdy jego kontrakt wygasł, spędził urlop w Afryce Południowej. Następnie opłynął Afrykę, dostał się do Bombaju, a stamtąd do Zatoki Perskiej, gdzie został wezwany rozkazem. Awansował do stopnia porucznika i otrzymał stanowisko oficera łącznikowego przy dowództwie brytyjskim. Przez Basrę, Bagdad, Mosul dotarł do Port Saidu do kwaterującej tam Armii Polskiej generała Władysława Andersa. Przemierzał na swoim ulubionym „łaziku” pustynię arabską od oddziału do oddziału, wśród Polaków i Anglików zbierając wojsko w celu walki we Włoszech.
W 1944 roku po przybyciu ostatnich okrętów do Aleksandrii, Adam Wójtowicz zabrał się jednym z nich, wraz ze służbą sanitarną do Włoch. Został przerzucony do Rzymu jako oficer łącznikowy. Tu otrzymał rozkaz zorganizowania Komendy Placu, tj. Komendy Miasta w Rzymie. Miał ku temu predyspozycje. Znał stosunki panujące w armii brytyjskiej i świetnie posługiwał się językiem angielskim. Większość oficerów armii gen. Andersa znała głównie język rosyjski. Został adiutantem amerykańskiego komendanta Komendy Miasta płk Kończyca, a później płk Ostrowskiego. W Rzymie zajmował się przygotowywaniem kwater dla Polaków. Pomagał cywilom oraz zakonom, za co otrzymał pisemne podziękowanie od Prymasa Polski, kardynała Augusta Hlonda. Był też na prywatnej audiencji ze swoim komendantem, płk. Bolesławem Andrzejem Ostrowskim u papieża Piusa XII, co było dla niego wielkim wyróżnieniem.
Adam Wójtowicz zapisał się w 1944 roku na Wydział Prawa Uniwersytetu Rzymskiego. Po zakończeniu wojny pozostał w Rzymie celem ukończenia studiów. Otrzymał stypendium gen. Andersa, gdyż w wyniku demobilizacji nie uzyskiwał już żołdu. Po wyjeździe wojska polskiego do Anglii, pełnił funkcję zastępcy polskiego komendanta Rzymu i otrzymał polecenie likwacji polskich placówek wojennych. Koszary, budynki, hotele zostały zwrócone władzom włoskim. Był to trudny okres dla Polaków, którzy nie umieli odnaleźć się w otaczającej ich rzeczywistości. Jedni wyjeżdżali do Australii, inni do Ameryki lub Kanady. Adam Wójtowicz był typem romantyka. Jego droga prowadziła do ojczyzny, najbliższej rodziny i narzeczonej. Tak z Rzymu pisał do ukochanej: „Stąd gwiazda dróg prowadziła na świat, dla mnie prowadzi jedna droga – na północ”. Najpierw jednak chciał ukończyć studia. W 1948 roku uzyskał stopień doktora prawa rzymskiego. Za wojskową służbę otrzymał liczne odznaczenia polskie i brytyjskie: Srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami (1945), Medal Wojska i Gwiazdę Italii (1946), medal Eisenhovera i inne.
Do Polski powrócił w Wigilię Bożego Narodzenia 1948 roku. 22 stycznia 1949 roku w kościele parafialnym w Czermnej Adam Wójtowicz zawarł związek małżeński z 12 lat młodszą Wiesławą Datą, swoją długoletnią sympatią. Trzy dni później pobrali się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Szerzynach. Para poznała się jeszcze przed wojną w Olszynach, gdzie mieszkali dziadkowie Wiesławy. W czasie okupacji utrzymywali ze sobą kontakt listowny. Małżeństwo doczekało się trójki dzieci: córki Teresy (ur. 1950) oraz synów Adama (1951-1999) i Waltera (1955-2005).
Warto podkreślić, że Wiesława Wójtowicz również miała bohaterską przeszłość jako żołnierz Armii Krajowej w stopniu podporucznika o pseudonimie „Wiesia”. Została zwerbowana do AK w kwietniu 1944 roku przez porucznika Edwarda Filipiaka, ps. „Łoś” i przez niego zaprzysiężona. Pełniła funkcję łączniczki w pododdziale Czermna (Placówka Skołyszyn – „Sowa”). Otrzymane meldunki i rozkazy przewoziła na „Wikarówkę” do ks. Adama Józefczaka, ps. „Jedynak” do Brzysk. W czasie akcji „Burza” służyła w I Batalionie 5 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Dostarczała meldunki o dramatycznej sytuacji kompanii „Północ” w masywie Liwocza. W końcowej fazie walk na Liwoczu pomogła w wyprowadzeniu z okrążenia części oddziału. W AK działała do grudnia 1944 roku. Posiadała uprawnienia kombatanckie, została odznaczona Krzyżem Armii Krajowej i Odznaką Pamiątkową Akcji „Burza”.
Po ślubie małżeństwo Wójtowiczów zamieszkało u teściów Adama w Czermnej. Niestety, przeszłość „andersowca” sprawiła, że nie mógł on znaleźć pracy w nowym powojennym ustroju komunistycznym. Wzywany był do Rejonowej Komendy Uzupełnień, najpierw co tydzień, a później co miesiąc. Było to dla niego ogromnym przeżyciem. Chcąc utrzymać rodzinę imał się różnych zajęć. Pomagał w pracach polowych u teścia, orał pole, kosił zboże itp. W 1950 roku zatrudniono go u Księży Michalitów w Pawlikowicach, a także z nadania Kuratorium Krakowskiego w Technikum w Wieliczce. Wciąż groziło mu jednak aresztowanie.
W 1951 roku Adam Wójtowicz otrzymał mieszkanie w Bieczu u państwa Niemczyńskich na Wapniskach (późniejsza ulica Podwale). W latach 1951-1954 pracował w Liceum Ogólnokształcącym w Bieczu jako nauczyciel fizyki, a do pracy przyjął go dyrektor Marian Chrostowski. Czekały go jednak kolejne przesłuchania w Urzędzie Bezpieczeństwa w Gorlicach, ciągłe „pisanie życiorysów” i podejrzenia o szpiegostwo. Wyczerpany nerwowo przeniósł się do Technikum Rachunkowości Rolnej w Trzcinicy, gdzie było nieco spokojniej z uwagi na znajomego dyrektora i polityczną odwilż. Pracował tam od 1954 roku do emerytury w 1970 roku. W Technikum uczył fizyki, chemii, matematyki, historii, prawa i języka niemieckiego.
W domu często grywał na akordeonie, pianinie, trąbce i gitarze, był typem samouka. Potrafił też grać na organach, co zademonstrował m.in. na ślubie swojej córki Teresy. W Trzcinicy od podstaw stworzył orkiestrę dętą kupując niezbędne instrumenty oraz ucząc chłopców nut i gry na instrumentach. Orkiestra występowała na uroczystościach szkolnych i państwowych. Był członkiem Towarzystwa Wiedzy Powszechnej (oddział w Rzeszowie) i jeździł w teren prowadząc wykłady i odczyty w powiecie gorlickim. Opowiadał o wojnie, honorze i miłości ojczyzny. 15 marca 1960 roku otrzymał od Prezydium Zarządu Głównego Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Warszawie srebrną odznakę honorową „Zasłużony popularyzator wiedzy – TWP”.
W 1969 roku rodzina Wójtowiczów zamieszkała w nowo wybudowanym własnym domu przy ulicy Skłodowskiej 6 w Bieczu, który pełnił jednocześnie rolę biura i szkoły. Adam Wójtowicz udzielał na emeryturze korepetycji z języków obcych (m.in. z języka angielskiego), tłumaczył listy i dokumenty ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Niemiec. Pomagał również uzyskać emerytury i renty francuskie i amerykańskie oraz tłumaczył materiały do prac dyplomowych studentom i klerykom. Interesował się historią, muzyką i sportem (głównie piłką nożną i skokami narciarskimi). Nieustannie podnosił swoje kwalifikacje zawodowe kończąc różne kursy, np. z fizyki. Był człowiekiem oczytanym i rozmownym. Nocami słuchał rozgłośni radiowych (odbiornik przywiózł z Wielkiej Brytanii), a wiadomości czerpał z audycji w języku angielskim. Ponadto uprawiał ogród, jeździł na nartach, grał w tenisa i w szachy, pływał, był wszechstronnie utalentowany. Mawiał: „nic samo do głowy nie wejdzie – trzeba się uczyć”. Był ceniony, podziwiany i lubiany przez swoich uczniów, którzy często go odwiedzali. Miał wielu przyjaciół wśród księży. Cechowała go skromność, bezpośredniość, szacunek do drugiego człowieka i poczucie humoru. Doczekał się dziewięciorga wnuków.
W drugiej połowie lat 80-tych Adam Wójtowicz podupadł na zdrowiu. W ostatnich miesiącach z powodu choroby nie opuszczał domu. Zmarł 20 lutego 1987 roku w Bieczu w wieku 76 lat w wyniku nowotworu płuc. Został pochowany na tutejszym cmentarzu komunalnym, odprowadzany przez rodzinę, tłum młodzieży, przyjaciół, mieszkańców naszego miasta i okolic. Jego żona Wiesława przeżyła go o 20 lat – zmarła 26 sierpnia 2007 roku w wieku 85 lat.
Grzegorz Augustowski
Informacje i zdjęcia z archiwum rodzinnego P. Teresy Wilk (Wójtowicz) i P. Jerzego Wilka
Źródła: „Terra Biecensis” – nr 5/6 – maj/czerwiec 1994
„Terra Biecensis” – nr 3/15 – wrzesień 1999
Stowarzyszenie „Klub Gorliczan”: „Gorlicki Informator Biograficzny” – Gorlice 2009
Wanda Kłapkowska „Słownik wychowawców i wychowanków szkół średnich w Gorlicach 1939-1945” (1998)
Internet (biblioteki cyfrowe)