Hermina Patkiewicz Wójcikiewiczowa była znaną lwowską divą operową, o której koncertach i recitalach pisały najpoczytniejsze gazety. Po wielu przeciwnościach losu zamieszkała w Bieczu, mieście rodzinnym swojego męża Władysława Wójcikiewicza. Niestety, jej życie w dostatku z dnia na dzień zmieniło się w ciężką egzystencję. Mimo tego do końca pozostała piękną, dystyngowaną kobietą, damą z prawdziwego zdarzenia, bo jak mawiała z przekąsem – „żyłam jak artystka, więc umrę jak artystka”.
Hermina Maria Patkiewicz urodziła się 20 lipca 1862 roku w miejscowości Kronstadt na terenie Węgier (dzisiejszy Braszów w Rumunii). Była córką Franciszka Patkiewicza – komisarza policji we Lwowie i Teresy z domu König, która prowadziła dom i dorabiała sobie wróżąc z kart. Zdolność tę odziedziczyła również córka, ale niechętnie z niej korzystała. Wiadomo, że Hermina miał też młodszego brata Rudolfa. Rodzina przeniosła się do Lwowa pod koniec lat 60-tych XIX wieku. Franciszek otrzymał posadę w Dyrekcji Policji. Mieszkali przy ulicy Murarskiej 11 w pobliżu gmachu Politechniki Lwowskiej. Hermina uczyła się w szkole powszechnej. Od najmłodszych lat interesowała się muzyką i śpiewem. Jej zdolności sprawiły, że została wysłana na prywatne lekcje śpiewu operowego. Kształciła się u wybitnych lwowskich nauczycieli: Pauliny Stróżeckiej-Sobotowej oraz w I Koncesjonowanej Szkole Muzycznej kompozytora Ludwika Marka, która posiadała najliczniejszy we Lwowie oddział fortepianowy i cieszyła się wielką renomą. Mistrzem i nauczycielem Marka był wybitny pianista Karol Mikuli, uczeń samego Fryderyka Chopina. Z czasem jednak panowie zawzięcie ze sobą rywalizowali. Hermina Patkiewicz była ulubioną uczennicą Ludwika Marka, co można wywnioskować z podarowanego jej zdjęcia z dedykacją: „Mojej najsympatyczniejszej uczennicy pannie Herminie Patkiewicz – L.Marek”. W kolejnych latach śpiewaczka doskonaliła swoje umiejętności również u państwa Adeliny i Augusta Souvestrów. Jej talent został szybko dostrzeżony we Lwowie.
Szczyt jej artystycznych dokonań przypadł na lata 1885-1891. Należała najpierw do chóru teatru lwowskiego. Debiutowała 26 września 1885 roku na scenie Teatru Skrabkowskiego we Lwowie w operetce „Gasparone” Karla Millöckera. Jej kariera zaczęła rozwijać się w błyskawicznym tempie. W grudniu 1885 roku wstąpiła do zespołu Henryka Lasockiego w Stanisławowie, wystawiającego głównie opery i operetki. Występowała w nim do wiosny 1886 roku. Następnie wróciła na stałe do zespołu teatru lwowskiego i w lecie 1886 roku śpiewała w Krakowie, m.in. w takich rolach jak Sybilla („Gasparone”), Mile Resnier („Córka pani Angot”) i Ciasti („Boccaccio”). W 1887 roku otrzymała pierwsze z kilku ministerialnych stypendiów od Wydziału krajowego, z których fundusze pomogły jej rozwijać karierę primadonny. W grudniu 1888 roku z powodzeniem debiutowała jako solistka we Lwowie w pięcioaktowej operze „Faust” Charlesa Gounoda w roli Małgorzaty. Nieco mniej pochlebne recenzje zebrała jako Walentyna w „Hugenotach” Giacomo Meyerbeera. Nadal pozostawała w chórze teatru Lwów. Występowała też na koncertach estradowych, m.in. 10 kwietnia 1889 roku z artystą opery warszawskiej L.Wierzbickim i J.Kasprowiczem, artystą teatru lwowskiego w sali hotelu saskiego w Krakowie na rzecz Towarzystwa wzajemnej pomocy akademików.
Hermina Patkiewicz specjalizowała się w sopranie dramatycznym. Najczęściej śpiewała arie z „Fausta” Charlesa Gounoda, „Balu maskowego”, „Aidy” i „Otello” Giuseppe Verdiego, „Afrykanki” Giacoma Meyerbeera, „Halki” Stanisława Moniuszki, „Żydówki” Jacquesa Fromental Halevy lub „La zingara” Gaetano Donizettiego. Krytycy lwowscy, którzy początkowo wytykali jej błędy, z czasem coraz częściej chwalili. Doceniali ją zwłaszcza za piękny, potężny, dźwięczny i niepospolity głos, pełną skalę, nienaganną intonację, czystość w tonie i koloraturze, zapał i wrodzoną muzykalność. Gromkie brawa zmuszały ją nierzadko do odśpiewywania numerów nadprogramowych. Jej nazwisko pojawiało się w artykułach relacjonujących przeróżne występy, m.in. w „Gazecie Lwowskiej”, „Kurierze Lwowskim”, „Gazecie Narodowej”, „Czasie”, „Kurierze Codziennym”, „Nowej Reformie”, „Kurierze Krakowskim” i „Dzienniku Polskim”. Dobre referencje wystawiły Herminie Patkiewicz znane sopranistki operowe: Bianca Bianchi, Amalie Materna i Pauline Lucca. W czasach największej sławy diva występowała nie tylko we Lwowie, ale również w Berlinie, Wiedniu, Odessie, Tarnopolu, Krakowie, Wrocławiu, Stryju, Stanisławowie, a także Rymanowie i innych znaczących uzdrowiskach. Można ją było podziwiać jako solistkę, ale również w duetach. Koncerty odbywały się zarówno na scenach operowych, w wielkich salach „Sokoła”, jak i mniejszych, np. w kasynach, czy też w kościołach.
17 lutego 1896 roku w kościele św. Marcina we Lwowie Hermina Patkiewicz wyszła za mąż za inż. Władysława Michała Wójcikiewicza – pochodzącego z Biecza radcę kolejowego, który zdał maturę w Nowym Sączu. Był bratem Pawła Wójcikiewicza – burmistrza naszego miasta. Pracował m.in. przy budowie kolei galicyjskiej na odcinku Przemyśl-Lwów. Hermina i Władysław doczekali się czwórki dzieci: najstarszego syna (imię nieznane), córek Emiry i Jadwigi (zmarła mając zaledwie pół roku) oraz syna Adama. Mieszkali we Lwowie, najpierw na ulicy Czarnieckiego, następnie Kościuszki, a później u matki Herminy na Murarskiej.
Gdy jej kariera nieco przygasła, ze względu na przerwy spowodowane urodzeniem dzieci, pojawiała się coraz rzadziej na wielkich scenach. Udzielała wówczas nauki śpiewu solowego, m.in. w szkole pani Klaudii Markiewiczowej. Od 1899 roku prowadziła natomiast we Lwowie własną szkołę śpiewu. Nie zrezygnowała jednak całkowicie z występów. Okazje ku temu były różne. Z czasem wiązały się nie tylko z operą. Artystka śpiewała np. wielkopiątkowe utwory lub kolędy w kościele archikatedralnym we Lwowie, czy też żałobne pieśni za dusze poległych powstańców listopadowych. Wielokrotnie brała udział w koncertach dobroczynnych, mających na celu m.in. wsparcie wszystkich ubogich studentów, niezależnie od ich wyznania. Zdobyte środki przeznaczano na organizowanie dla nich bezpłatnych obiadów. Przez kilka lat śpiewaczka operowa była także członkiem zarządu „Lutni” – Lwowskiego Towarzystwa Śpiewackiego. 20 lutego 1907 roku w sali Domu Narodowego we Lwowie uczestniczyła w koncercie z okazji 25-lecia działalności Towarzystwa. Program złożony był z utworów kompozytorów polskich, po raz pierwszy wykonanych właśnie we Lwowie. Działała również w Towarzystwie Przyjaciół Muzyki i Sztuki Dramatycznej, którego celem było kształcenie młodzieży w tym kierunku.
Droga zawodowa urzędnika kolejowego, inż. Władysława Wójcikiewicza rozwijała się dynamicznie. Regularnie uzyskiwał kolejne awanse. Pracował głównie w Okręgu Dyrekcji Lwowskiej. W 1922 roku, ze względu na zamknięcie Oddziału Budowy Kolei Państwowych dla Małopolski, jako starszego radcę kolejowego przeniesiono go do Dyrekcji Kolei w Stanisławowie. Niestety, małżeństwo Wójcikiewiczów i ich dobrą sytuację finansową przerwała tragiczna śmierć. Depresja psychiczna i straty materialne spowodowane spadkiem dolara sprawiły, że w lipcu 1933 roku Władysław zdecydował się na rozpaczliwy krok. Emerytowany wówczas nadradca kolejowy popełnił samobójstwo we Lwowie poprzez podcięcie sobie gardła nożem kuchennym.
Sytuacja materialna Herminy Wójcikiewicz uległa pogorszeniu. Nieznane pozostają jej losy w okresie II wojny światowej. Z córką Emirą i jej synem Zdzisławem przyjechała do Biecza, rodzinnego miasta męża, prawdopodobnie w 1944 roku w ramach przymusowych przesiedleń ludności lwowskiej. Tu spędziła resztę życia. Otrzymali od lokalnych władz skromne mieszkanie w postaci połowy drewnianego domku w pobliżu kościoła Bożego Ciała przy ulicy Piłsudskiego, przemianowanej za czasów komunistycznych na Świerczewskiego (dzisiejsza ulica Węgierska). Mieszkańcy niekoniecznie wiedzieli, że nienagannie ubrana (w kapeluszu i białych rękawiczkach wizytowych) starsza pani to dawna gwiazda lwowskich scen operowych. Jej wnuk Zdzisław był bardzo zdolnym i pilnym uczniem. Ukończył architekturę, zaprojektował jeden z domów zdrojowych w Iwoniczu. Niestety, zmarł na gruźlicę mając 31 lat. Hermina Wójcikiewicz do końca pozostała damą, mimo bardzo skromnych warunków życiowych. Zmarła jednak w zapomnieniu i niedostatku 4 września 1952 roku w wieku 90 lat. Pochowana została na cmentarzu komunalnym w Bieczu.
Grzegorz Augustowski
Materiały i zdjęcia dzięki uprzejmości i za zgodą Muzeum Ziemi Bieckiej i P. Damiana Nowaka
Źródła: Internet (biblioteki cyfrowe)