25 stycznia minęła 85. rocznica tragicznej śmierci Mieczysława Augustowskiego – bieckiego harcerza, komendanta Związku Strzeleckiego w naszym mieście, żołnierza, profesora gimnazjalnego i autora kilku ciekawych prac historycznych, w tym pokaźnego rękopisu będącego monografią Biecza.

Mieczysław Ludwik Augustowski urodził się 14 lipca 1903 roku w Bieczu. Był synem Zofii i Bronisława Augustowskich. Jego ojciec był urzędnikiem magistratu, wieloletnim inspektorem bieckiej policji miejskiej, a także instruktorem straży pożarnej oraz lokalnym właścicielem ziemskim. Bronisław i Zofia pobrali się 28 kwietnia 1901 roku i zamieszkali przy ulicy Piekarskiej. Z uwagi na bliskie pokrewieństwo (byli kuzynami) do udzielenia im ślubu konieczna była dyspensa od władz kościelnych. Mieczysław miał aż dziesięcioro rodzeństwa: trzech braci (Władysława, Edwarda i Alfreda) oraz siedem sióstr (Marię, Adelę, Franciszkę, Janinę, Helenę, Bronisławę i Irenę). Uczęszczał najpierw do Szkoły ludowej pięcioklasowej męskiej w Bieczu. Naukę rozpoczął 1 września 1908 roku, a ukończył ją w roku szkolnym 1915/1916, gdy trwała już I wojna światowa. Był zdolnym, ambitnym i sumiennym uczniem. W roku 1916/1917 został przyjęty do drugiej klasy Cesarsko-Królewskiego Gimnazjum w Jaśle. Egzamin dojrzałości zdał w 1923 roku w tejże placówce, która nosiła wówczas nazwę: Państwowe Gimnazjum im. Króla Stanisława Leszczyńskiego.

Młodość Mieczysława Augustowskiego przypadła na czasy, gdy Polska odzyskała upragnioną niepodległość i wróciła na światową mapę. Bieczanin udzielał się w lokalnym harcerstwie, zorganizował również oddział Związku Strzeleckiego w naszym mieście i został jego komendantem. Marzył jednak o służbie wojskowej, podziwiając walkę Legionów Polskich o wolność ojczyzny. Gdy miał 17 lat, kraj znów był zagrożony, tym razem ofensywą ze strony bolszewików. Mieczysław bez wahania opuścił dom rodzinny i wraz z dwoma braćmi udał się do Nowego Sącza. Otrzymał przydział do 5. Ochotniczego Batalionu Wartowniczego w Krakowie. Po przeszkoleniu pełnił wartę na krakowskich posterunkach, wyczekując wyruszenia na front. Zapisał się do utworzonego nowego liniowego pułku 201, zwanego harcerskim. Miał on wedle rozkazów stacjonować na granicy czeskiej, ale zamiast wymarszu, ochotnicy-studenci wrócili do cywila i mogli kontynuować przerwaną naukę. Stało się tak za sprawą decyzji Ministerstwa Spraw Wojskowych.

Mieczysław Augustowski został studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie na Wydziale filozoficznym. W 1928 roku uzyskał tam absolutorium. Ponownie trafił do wojska, gdzie wcielono go do Szkoły Podchorążych Rezerwy Piechoty Nr 5a w Cieszynie, którą ukończył w 1930 roku. Następnie odbył praktykę w 49. pułku piechoty w Kołomyi jako kapral podchorąży rezerwy.

Mieczysław Augustowski kochał Biecz, tęsknił za nim i wnikliwie studiował jego historię. Dowodem na to jest kilka opracowań dotyczących rodzinnego miasta, które zrealizował najprawdopodobniej około 1930 roku. Przede wszystkim jest autorem monografii Biecza, a całość rękopisu zawiera 176 stron formatu A4. W skład pracy wchodzą następujące rozdziały: Wstęp, Legendy o założeniu Biecza, Początki czasów historycznych, Osadnictwo, Biecz miastem na prawie magdeburskim, Królowa Jadwiga w historii miasta i tradycji miejscowej, Rozwój miasta, Wygląd dawnego miasta, Ludność miasta, Życie publiczne w mieście, Zastój w dalszym rozwoju miasta i jego przyczyny, Dążenie do powstrzymania upadku miasta, Zabytki z przeszłości  i Zakończenie. Niestety, nie wiadomo, czy opracowanie zostało gdzieś wydane. Jest to praca godna publikacji, która powinna ujrzeć światło dzienne. Kolejny tekst Mieczysława Augustowskiego nosił tytuł: „Odwieczny spór przedmieszczan z mieszczanami królewskiego miasta Biecza” i doczekał się druku w czerwcu 1931 roku w „Kurierze Literacko-Naukowym”, będącym dodatkiem do wydawanego w Krakowie „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”. Autor przedstawia genezę sporów wracając do czasów króla Władysława II Jagieły i wydania przywileju z 1399 roku. Konflikt dotyczył zakresu pracy przedmieszczan na rzecz miasta, a oprócz niesnasek na tle gospodarczym rozgorzała też walka o władzę. Inne tematy jego opracowań to: „Szkoły powszechne w Bieczu w historycznym rozwoju” i „Małomiasteczkowa sprawiedliwość” (brak informacji o publikacjach). Prace Mieczysława Augustowskiego świadczyły o jego ogromnej wiedzy historycznej, talencie pisarskim, przywiązaniu do swojej małej ojczyzny, a zbieranie materiałów musiało pochłaniać mnóstwo czasu.

Po zwolnieniu z wojska zamierzał spełniać się zawodowo jako nauczyciel. W 1932 roku pracował w jednoklasowej szkółce wiejskiej, będąc zaszeregowanym wg tzw. XI stopnia służbowego, z pensją 120 złotych miesięcznie. Wciąż podnosił swoje kwalifikacje – w roku 1933 złożył na Uniwersytecie Jagiellońskim egzamin pedagogiczny dla kandydatów na nauczycieli szkół średnich, zwany też egzaminem profesorskim. Natomiast po zdaniu egzaminu praktycznego dla nauczycieli szkół powszechnych, otrzymał IX stopień służbowy. W roku szkolnym 1933/1934 Mieczysław Augustowski podjął pracę w siedmioklasowej szkole powszechnej w Wilnie, a następnie z niewiadomych dla niego przyczyn został przeniesiony do trzyklasowej szkoły w Hrynkach w gminie Świsłocz, w powiecie Wołkowysk (przedwojenne woj. białostockie, obecnie są to tereny Białorusi). Były to trzy sąsiadujące ze sobą wioski określane jako Hrynki I, II i III, oddalone o 10 km od najbliższej stacji kolejowej. Warunki do pracy były niezwykle ciężkie. Nowy pedagog nie znał języka białoruskiego, szkoła poprzez zaniedbania wyglądała koszmarnie wewnątrz, było w niej pięć klas i brakowało pomocy naukowych. Mimo to Mieczysław, jako nauczyciel języka polskiego i historii starał się zmienić sytuację w placówce. Był bardzo zaangażowanym i pełnym poświęcenia pedagogiem. Chciał również sam się rozwijać. W tym celu skontaktował się z Biblioteką Jagiellońską, z której otrzymał cenne dzieła. Zamierzał wykorzystać je do napisania pracy naukowej w zakresie historycznym, czego nie udało mu się sfinalizować.

Niestety, jego dwuletni pobyt w Hrynkach był nieustannym konfliktem z Włodzimierzem Zduńczykiem, kierownikiem szkoły, posiadającym jedynie średnie wykształcenie, a zarazem lokalnym działaczem Związku Nauczycielstwa Polskiego. Prawdopodobnie widział on w Mieczysławie osobę, która mogłaby zagrozić jego pozycji w szkole. Jako zwierzchnik stosował wobec swojego podwładnego stałe poniżanie i nękanie. Ich relacja przybrała formę otwartej nienawiści, pojawiła się agresja słowna i wzajemne pomówienia. Mieczysław Augustowski uważał, że jest szykanowany i padł ofiarą nagonki ze strony przeciwnika zakorzenionego w miejscowych układach oświatowo-związkowych, a także policyjnych. Sam był wrażliwym idealistą. Włodzimierza Zduńczyka oskarżano notorycznie m.in. o pijaństwo, udział w bójkach, wyłudzenia i fałszerstwa. Mieczysław dwukrotnie próbował uciąć konflikt zmieniając miejsce zatrudnienia. W czerwcu 1935 i 1936 roku wystosował podania do inspektora szkolnego w Wołkowysku celem przeniesienia do innej placówki. Za pierwszym razem odmówiono mu bez podaniu konkretnego powodu, a za drugą prośbą z uwagi na brak wolnych posad. Towarzyszyło mu poczucie bezradności i niesprawiedliwości. Zrezygnował nawet z członkostwa w Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Czarę goryczy przelało oskarżenie o napad na Włodzimierza Zduńczyka. Finał tego sporu zakończył się w sądzie sprawą o groźby karalne i rzekome pobicie. Mieczysława Augustowskiego skazano na sześć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata (z art. 133 kodeksu karnego), a przede wszystkim zszargano jego dobre imię. Co gorsza, czekała go jeszcze utrata pracy, odebranie dyplomu uniwersyteckiego i pozbawienie stopnia podporucznika rezerwy. Mieszkał wówczas w południowo-wschodniej części powiatu wołkowyskiego w Łyskowie (dziś Lyskava na Białorusi, obwód brzeski, rejon Prużana).

Mieczysław Augustowski zdecydował się na ostateczny krok. Popełnił samobójstwo 25 stycznia 1937 roku w Łyskowie w wieku zaledwie 33 lat, używając do tego rewolweru. Było to zaledwie dwa dni po usłyszeniu wyroku. Najprawdopodobniej tam został pochowany. Rodzinę na pogrzebie reprezentował jego brat Edward. Pisząc pożegnalny list do matki Mieczysław prosił ją o wybaczenie, wyrażał wielką miłość do niej i troskę o rodzeństwo, ale jednocześnie tłumaczył, że nie może postąpić inaczej. Ponadto wyraźnie dał do zrozumienia, żeby bliscy nie przemierzali tak długiej drogi na jego pogrzeb: „Niech tutaj nikt nie przyjeżdża, bo strasznie daleko, 40 kilometrów od stacji, trzeba jechać najmniej 6 godzin furą. Przemarznąć możecie na śmierć. Nie życzę sobie tego.” Zmarły pozostawił także listy do władz sądowych, Ministerstwa Oświaty, Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz do redakcji „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, w którym na dziewięciu stronach maszynopisu przedstawił własną wersję konfliktu z byłym przełożonym i władzami ZNP w powiecie wołkowyskim. Tak uzasadniał decyzję o samobójstwie: „Na koniec zrobił mi prokurator oskarżenie o napad na urzędnika i zostałem skazany na sześć miesięcy więzienia z zawieszeniem na trzy lata. Zostałem zhańbiony na swoim dobrym imieniu, zdyskredytowany wobec władz szkolnych, wreszcie skazany na więzienie. Za dużo się uzbierało goryczy jak na jeden raz. Dobre imię pohańbiono, honor i dobre imię człowieka zdeptano. Czeka mnie jeszcze reszta, pozbawienie posady, odebranie dyplomu uniwersyteckiego, pozbawienie godności oficera rezerwy. Za dużo. Nie mogę udźwignąć tego ciężaru. Postanowiłem odebrać sobie życie. Nie mogę i nie chcę żyć w pohańbieniu. […] Lecz nie mogę odejść nie wyjaśniwszy tej sprawy. Wiem, że Ilustrowany Kurier Codzienny walczy o dobrą i czystą atmosferę w szkole i wśród nauczycielstwa. Zwracam się przeto do redakcji o podjęcie energicznej akcji celem wyjaśnienia mojej tragedii, ukarania winnych i przeprowadzenia rehabilitacji mego nazwiska.” Nie wiadomo, czy gazeta wyjaśniła dogłębnie ten spór i czy imię bieczanina Mieczysława Augustowskiego zostało zrehabilitowane.

Grzegorz Augustowski

Zdjęcia i dokumenty z archiwum rodzinnego
P. Aleksandra Augustowskiego

Źródła: „Terra Biecensis” – nr 1/46 (2008)

Internet (biblioteki cyfrowe)

Skip to content