Wiesława Wójtowicz była żołnierzem Armii Krajowej o pseudonimie „Wiesia”. Pełniła funkcję łączniczki, a w czasie Akcji „Burza” służyła w I Batalionie 5 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Po latach awansowała do stopnia podporucznika Wojska Polskiego. Odznaczono ją m.in. Krzyżem Armii Krajowej i Odznaką Pamiątkową Akcji „Burza”. Po II wojnie światowej zamieszkała w Bieczu i pracowała jako księgowa. Była żoną Adama Wójtowicza – żołnierza II Korpusu Wojska Polskiego, oficera brytyjskich wojsk kolonialnych, doktora praw Uniwersytetu Rzymskiego, nauczyciela, tłumacza i muzyka. Jego sylwetka również została już przedstawiona w ramach cyklu „Bieczanie znani i mniej znani”.
Wiesława Zofia Data urodziła się 4 lutego 1922 roku w Czermnej – wsi położonej obecnie w województwie małopolskim, w powiecie tarnowskim, w gminie Szerzyny. Była najstarszą córką Władysława Daty i Elżbiety z domu Mężyk, którzy pobrali się w Olszynach. Miała dwie siostry: Filomenę i Marię oraz dwóch braci: Emila i Zbigniewa. Jej ojciec Władysław Data odbył służbę w armii austriackiej i walczył w I wojnie światowej na froncie koło Przemyśla. Cudem ocalał, był ciężko chory, po pobycie w szpitalu otrzymał urlop, a resztę wojny spędził w gospodarstwie rodziców w Czermnej. Wychowywał dzieci w duchu patriotycznym. Później był radnym i ławnikiem w Sądzie Powiatowym w Jaśle, prężnie działał również na niwie społecznej. Przede wszystkim jednak jako najmłodszy syn pracował na tzw. „Roli” – dużym gospodarstwie rolnym. Początkowo właścicielem folwarku o obszarze 60 morgów był jego dziadek Franciszek, zamożny włościanin, a następnie ojciec Jan – poseł do Sejmu Krajowego we Lwowie, członek Stronnictwa Ludowego. Gospodarstwo popadło w długi i zmniejszyło się do 23 morgów. Ojciec Wiesławy po przejęciu „Roli” nadal borykał się z długami.
W latach 1928-1933 Wiesława Data uczęszczała do szkoły powszechnej w Czermnej. Codziennie pokonywała dwa kilometry tam i z powrotem przez Czermiankę i Nadole. Na wiosnę szła przez błoto po kostki, w lecie w tumanach kurzu, a w zimie w śniegu po pas. Szkoła była drewniana, kryta gontem, a obok niej znajdowały się brudne, zaniedbane toalety, bez wody i papieru. W tym okresie panowała w okolicy epidemia tyfusu plamistego. Klasę szóstą Wiesia ukończyła w szkole w Ołpinach. Następnie, w latach 1934-1938 kontynuowała edukację w czteroklasowym Państwowym Gimnazjum i Liceum im. Marcina Kromera w Gorlicach oraz przez rok w Liceum Pedagogicznym w Sandomierzu. Uczyła się bardzo dobrze, jednak największy problem stanowiły trudne warunki materialne rodziny. Szkoła średnia była płatna (czesne, internat, książki, zeszyty, obowiązkowe mundurki), wobec czego nie wszyscy mieli możliwość kształcenia. Naukę przerwał wybuch II wojny światowej. Powróciła wówczas do Czermnej pomagając rodzicom i rodzeństwu w gospodarstwie. Dom rodzinny Datów stał pierwszy przy drodze prowadzącej do wsi, więc nie omijała go żadna niemiecka obława. Okupanci poszukiwali Żydów, „bandytów”, żołnierzy Armii Krajowej oraz młodzieży, którą zamierzali wywieźć na roboty przymusowe. Na porządku dziennym były rewizje o różnych porach dnia i nocy. Przeszukiwano dom, strych i stodołę, więc rodzina żyła w ciągłym strachu i napięciu. Hitlerowcy zastrzelili nawet ich ulubionego psa. Szukano zboża, słoniny, samogonu, rabowano bydło, świnie, kury. Obowiązywały również dostawy żywności. Brakowało wszystkiego: jedzenia, odzieży, opału i nafty.
Przez dom Datów przewinęło się wielu ludzi – bliższych i dalszych krewnych, uciekinierów, wysiedleńców i żołnierzy Armii Krajowej. Ta organizacja zbrojna Polskiego Państwa Podziemnego (wcześniej działająca jako Związek Walki Zbrojnej – ZWZ), pomimo drobnych niepowodzeń rozwijała się również prężnie na terenie powiatu jasielskiego, obejmując coraz więcej gmin i wsi. Należeli do niej: oficerowie, podoficerowie, szeregowi, księża, którzy pełnili rolę kapelanów i łączników oraz wiele kobiet, sanitariuszek i łączniczek, tzw. Wojskowa Służba Kobiet. Powiat jasielski podzielony był na trzy obwody: Jasło Centrum, Jasło Południe i Jasło Północ.
W kwietniu 1944 roku Wiesława Data została zwerbowana do Armii Krajowej przez por. Edwarda Filipaka. ps. „Łoś”, który był jej sąsiadem i przyjacielem, a od 1940 roku organizował młodych. To on przyjął również od Wiesławy przysięgę, której słowa brzmiały następująco: „W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Marii Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak męki i zbawienia i przysięgam być wierną Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary mego życia. Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszna, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało”. Wiesława Data miała pseudonim „Wiesia”. Po wstępnym przeszkoleniu ustalono, że będzie pełnić funkcję łączniczki, a być może gdy nadejdzie taka potrzeba również sanitariuszki. Początkowo polecono jej szyć biało-czerwone opaski, proporczyki i drobną odzież. Otrzymała ponadto patriotyczną prasę do czytania. Po kilku tygodniach spotkała się z dowództwem, w tym z porucznikiem Edwardem Przybyłowiczem, ps. „Bem” – dowódcą Pierwszej Kompanii 5 Pułku Strzelców Podhalańskich AK obwodu Jasło Północ. Oficjalnie została wówczas łączniczką w pododdziale Czermna (Placówka Skołyszyn – „Sowa”). Wielokrotnie wykazywała się odwagą i bystrością umysłu. Meldunki i rozkazy dostarczał jej do domu por. Edward Filipak. Skrzętnie je ukrywając przemierzała sama piechotą Liwocz, od domu w Nadolu nr 8 przez Zakobyle, przez las na najwyższy szczyt i w dół do Brzysk na „Wikarówkę” księdza Stanisława Ergetowskiego, do kapelana ks. Adama Józefczyka, ps. „Jedynak”. Droga przez las była niebezpieczna, gdyż ukrywali się w nim zbiegli z niewoli sowieccy jeńcy. W „Wikarówce” dostawała chleb z miodem i herbatę, pozwalano jej również posłuchać nadającego w języku polskim radia BBC. Otrzymywała nowy meldunek i wracała do domu tą samą drogą. Swoje obowiązki wypełniała dobrze, gdyż we wspomnieniach major Józef Modrzejewski, ps. „Lis”, dowódca obwodu Jasło ZWZ-AK i dowódca 5 Pułku Strzelców Podhalańskich AK napisał: „Niezłą miałem łączność z kompanią „Bema” w rejonie Liwocza”.
W czasie Akcji „Burza” Wiesława Wójtowicz służyła w I Batalionie 5 Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Dostarczała meldunki o dramatycznej sytuacji kompanii Jasło Północ w masywie Liwocz, organizując drogi przerzutu do kompanii „Południe”. W końcowej fazie walk na Liwoczu pomogła w wyprowadzeniu z okrążenia części oddziału. Zawiozła wówczas rozkaz od por. Edwarda Filipaka do łącznika (ps. „Jagoda”) na pocztę w Skołyszynie. Jechała rowerem, po kryjomu przed rodzicami, a na skrzyżowaniu dróg Czermna, Święcany, Szerzyny przedostała się przez patrol niemiecki tłumacząc, że jedzie do chorej babci do Święcan. Na szczęście Niemcy pytali jedynie o drogę, bo nie wiedzieli, gdzie się znajdują. Wiesława dotarła na miejsce przez Siepietnicę i Lisówek. Przekazała meldunek i otrzymała odpowiedź. Oddziałowi udało się przedostać z lasu do Żmigrodu, m.in. przez Święcany, rzekę Ropę, Belną w Bieczu i Kryg.
Wiesława przeżyła bolesną stratę w postaci śmierci 29-letniego Edwarda Filipaka. Aresztowany przez Gestapo 6 listopada 1944 roku, podjął on próbę ucieczki z samochodu ciężarowego. Został postrzelony w plecy w Bączalu, ale zdołał doczołgać się do jakiegoś domu. Trafił do szpitala niemieckiego w Bieczu, gdzie zmarł następnego dnia w trakcie operacji. Zostawił żonę i 9-miesięcznego synka. Pochowano go na cmentarzu komunalnym w naszym mieście. Wiesława Wójtowicz pielęgnowała pamięć o swoim przyjacielu i kompanie z Armii Krajowej. Sama działała w organizacji do grudnia 1944 roku.
Po wielu latach otrzymała kilka wojskowych odznaczeń. Jednym z nich był Krzyż Armii Krajowej, przyznany jej w 1994 roku przez Prezydenta RP Lecha Wałęsę. W tym samym roku Komitet Organizacyjny 50-lecia Powstania Warszawskiego i Akcji „Burza” pod protektoratem Prezydenta RP przyznał Wiesławie Wójtowicz Odznakę Pamiątkową Akcji „Burza”. Posiadała legitymację kombatanta, wydaną przez Urząd do spraw kombatantów i osób represjonowanych. W 1995 roku otrzymała Odznakę Weterana Walk o Niepodległość. Patent potwierdzający jej bohaterską przeszłość i prawo tytułu Weterana Walki O Wolność i Niepodległość Ojczyzny uzyskała w 1999 roku. 8 maja 1995 roku mianowana została na stopień kaprala Wojska Polskiego. Natomiast decyzją Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego z 22 maja 2000 roku została mianowana na stopień podporucznika Wojska Polskiego. Była członkiem Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Jaśle.
Po zakończeniu II wojny światowej Wiesława Data zapisała się do Liceum Handlowego w Tarnowie, gdzie w 1946 roku zdała maturę. Następnie zamierzała rozpocząć studia prawnicze na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Nie zrealizowała tych planów, gdyż musiała podjąć pracę, żeby pomóc rodzicom. Byt rodziny nie poprawił się, przybywało podatków, a Władysław Data uważany był za „kułaka”. Na szczęście Wiesława otrzymała dobre zatrudnienie jako główna księgowa w Fabryce Cegieł Braci Wrońskich w Gorlicach, gdzie wynajęła mieszkanie wraz z siostrą Marią. Pracowała tam do 1948 roku. Jednocześnie pomagała finansowo rodzicom w utrzymaniu gospodarstwa w Czermnej.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej Wiesława Data poznała w Olszynach 12 lat starszego Adama Wójtowicza, syna Jana Wójtowicza i Anieli z domu Wszołek. Adam pochodził z Olszyn, gdzie Wiesława często zaglądała, gdyż mieszkali tam jej dziadkowie ze strony mamy – państwo Mężykowie. Wkrótce młodzieniec wyjechał walczyć o wolność ojczyzny, a rozłąka z ukochaną trwała 9 lat. W czasie okupacji utrzymywali ze sobą kontakt listowny. Adam Wójtowicz był typem romantyka. Jego tułacza droga prowadziła do Polski, najbliższej rodziny i narzeczonej. Tak pisał do niej z Rzymu: „Stąd gwiazda dróg prowadziła na świat, dla mnie prowadzi jedna droga – na północ”. Do kraju żołnierz II Korpusu Wojska Polskiego powrócił w Wigilię Bożego Narodzenia 1948 roku. 22 stycznia 1949 roku Wiesława poślubiła Adama w kościele parafialnym w Czermnej. Ceremonia opóźniła się, gdyż nie nadeszło na czas zezwolenie od biskupa, a pan młody wezwany do zakrystii musiał potwierdzić, że jest kawalerem. Wszystko skończyło się szczęśliwie, a trzy dni później pobrali się również w Urzędzie Stanu Cywilnego w Szerzynach. Małżeństwo doczekało się trójki dzieci: córki Teresy oraz synów Adama i Waltera. Po ślubie zamieszkali u rodziców Wiesławy w Czermnej. W 1949 roku państwo Wójtowiczowie uczestniczyli w audiencji u kardynała Adama Stefana Sapiehy przy ul. Franciszkańskiej w Krakowie. W 1951 roku otrzymali przydział na mieszkanie w Bieczu u państwa Niemczyńskich na Wapniskach (późniejsza ulica Podwale). Ich życie nie było jednak usłane różami, gdyż Adam Wójtowicz jako „andersowiec” był inwigilowany i przesłuchiwany przez Urząd Bezpieczeństwa oraz miał problemy ze znalezieniem pracy. Był to czas niepewności i niepokoju. Gdy sytuacja się ustabilizowała, a mąż pracował w bieckim Liceum Ogólnokształcącym i później w Technikum Rachunkowości Rolnej w Trzcinicy, mogli nieco odetchnąć. Chodzili razem do kina, na festyny i zabawy, spotykali się z rodziną i znajomymi, jeździli z dziećmi do Krynicy.
Początkowo Wiesława Wójtowicz nie pracowała zawodowo w związku z wychowywaniem dzieci. Gdy pociechy podrosły, podjęła zatrudnienie na ½ etatu w Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej (RSP) w Bieczu. Ukończyła wówczas 6-miesięczny kurs korespondencyjno-zjazdowy III stopnia, zorganizowany przez Stowarzyszenie Naukowo-Techniczne Inżynierów i Techników Rolnictwa w Warszawie, w porozumieniu z Centralnym Związkiem Rolniczych Spółdzielni Produkcyjnych. Od stycznia 1962 do 1969 roku pracowała w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej (PMRN) w Bieczu jako starszy referent w Referacie Spraw Socjalno-Kulturalnych. Przez jakiś czas prowadziła równocześnie księgowość na ½ etatu w RSP w Bieczu. Często przynosiła „papiery” do domu zajmując się rachunkami i czasochłonnymi bilansami po nocach, a także w niedziele i święta. W 1969 roku zrezygnowała z pracy w PMRN i skupiła się tylko na obowiązkach biurowych w RSP. Na emeryturę przeszła w wieku 60 lat w 1982 roku. Za swoją pracę zawodową otrzymała następujące odznaczenia: Zasłużony Pracownik Rolnictwa (1973), Odznakę „Zasłużonego działacza ruchu spółdzielczego” (1978) oraz Medal 40-lecia Polski Ludowej (1984).
Wiesława Wójtowicz godziła pracę zawodową z domowymi obowiązkami, m.in. opieką nad trójką dzieci, zakupami, przygotowywaniem posiłków, szyciem na maszynie ubrań itd. Uczestniczyła w szkolnych wydarzeniach swoich pociech (należała do „trójek” klasowych, szyła dla dzieci stroje na szkolne przedstawienia, była również obecna na szkolnych zabawach). Uprawiała działkę, którą odkupiła od RSP w Bieczu, a następnie wraz z mężem budowała na niej dom. Przygotowywała posiłki dla pracujących tam robotników i załatwiała materiały na budowę domu. Państwo Wójtowiczowie mogli liczyć na odwiedziny licznych gości: bliższej i dalszej rodziny, przyjaciół i znajomych, a także interesantów, którym Adam Wójtowicz tłumaczył zagraniczną korespondencję i pomagał w załatwianiu emerytur. Jego żona zawsze oferowała im poczęstunek. Taka sytuacja miała miejsce np. w czasie gdy tuż przed mroźną i śnieżną Wigilią Bożego Narodzenia orkiestra dęta Technikum Rachunkowości Rolnej w Trzcinicy, której dyrygentem był Adam Wójtowicz, przygotowała swojemu nauczycielowi niespodziankę z okazji jego imienin i odegrała mu „sto lat” pod oknami ich mieszkania w domu państwa Niemczyńskich. Wiesława zaprosiła wówczas wszystkich uczniów na gorącą herbatę i tort.
W 1969 roku rodzina Wójtowiczów przeniosła się do nowo wybudowanego własnego domu przy ulicy Skłodowskiej 6 w Bieczu. Dzieci wyjechały na studia, przyjeżdżały na święta i wakacje, założyły swoje rodziny i wyprowadziły się z rodzinnego domu. Adam Wójtowicz przeszedł na emeryturę, udzielał jednak nadal w domu korepetycji z języka angielskiego. Zmarł 20 lutego 1987 roku w Bieczu w wieku 76 lat w wyniku nowotworu płuc. Został pochowany na tutejszym cmentarzu komunalnym.
Wiesława pozostała w domu sama, ale miała w Bieczu przyjaciół, znajomych i życzliwych sąsiadów, z którymi często się spotykała. Jeździła do córki do Rzeszowa, gdzie widywała się z żoną Edwarda Filipaka – Olgą i jej bratem Andrzejem Łobaczewskim. Syn państwa Filipaków wraz z rodziną również odwiedził Wiesławę Wójtowicz, która w Dzień Wszystkich Świętych i nie tylko wtedy zapalała znicz na grobie Edwarda Filipaka, ps. „Łoś”. Brała udział w uroczystościach upamiętniających walki AK z okupantem, m.in. w Dębowej, na Gilowej Górze, w Skołyszynie i Czermnej. Lubiła podróżować, w 1968 roku zwiedziła Moskwę, była na 2-tygodniowych wczasach w Bułgarii (Złote Piaski) oraz wycieczkach po Polsce organizowanych przez RSP w Bieczu. W latach 90-tych XX wieku odwiedziła Budapeszt, Miszkolc, Bratysławę i Wiedeń. Uczestniczyła w autokarowej pielgrzymce z Rzeszowa do Włoch. Spełniła swoje marzenie o spotkaniu i rozmowie z papieżem Janem Pawłem II podczas prywatnej audiencji. Zwiedziła wtedy Rzym, Wenecję, Padwę, Asyż, San Marino i Monte Cassino. Pojechała również autokarem na 3-tygodniową wycieczkę do Aleppo w Syrii, podróżując po Turcji (Istambuł, Cieśnina Bosfor, Góry Taurus). Zachwyciło ją zwłaszcza stare syryjskie miasto Aleppo.
Uczestniczyła w zjazdach koleżeńskich wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Marcina Kromera w Gorlicach (1994, 1997, 1999). Była osobą towarzyską, pogodną i gościnną, otwartą i serdeczną dla ludzi, miała duże poczucie humoru. Cechowała ją odwaga i pracowitość. W młodości jeździła na rowerze i nartach. Lubiła czytać książki i gazety, słuchała radia. Szyła na maszynie, wykonywała robótki ręczne na drutach i na szydełku. Zajmowała się ogrodem, sadziła w nim warzywa i kwiaty, a z owoców robiła przetwory. Gotowała smaczne potrawy i piekła różne ciasta. Była bardzo przywiązana do Biecza i jej mieszkańców, interesowały ją wszystkie wydarzenia związane z naszym miastem. Cieszyła się z odwiedzin rodziny, przyjaciół i znajomych. Zatroszczyła się o powstanie rodzinnego grobowca na cmentarzu komunalnym w Bieczu. Była kochającą i kochaną, troskliwą żoną i matką, babcią i prababcią. Doczekała się za życia 10 wnuków i 1 prawnuczki. Odwiedzały ją dzieci, wnuki, znajomi z lat młodości. Bardzo przeżywała przedwczesną śmierć swoich synów: Adam zmarł w wieku 48 lat, a Walter w wieku 50 lat, co m.in. przyczyniło się do jej choroby i śmierci.
Wiesława Wójtowicz zmarła 26 sierpnia 2007 roku w wieku 85 lat. Dwa dni później w jej ostatnim pożegnaniu w kościele Ojców Franciszkanów w Bieczu oprócz bliższej i dalszej rodziny uczestniczyli przyjaciele, znajomi, liczni mieszkańcy naszego miasta, a także delegacja Zarządu Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Jaśle, którego była członkinią. Pochowana została w grobowcu rodzinnym obok męża Adama i syna Waltera na cmentarzu komunalnym w Bieczu.
Grzegorz Augustowski
Informacje, dokumenty i zdjęcia z archiwum rodzinnego P. Teresy Wilk (Wójtowicz) i P. Jerzego Wilka
Źródła: „Z życia Czermnej” – 1998