Ludwik Bartusiak był cenionym harcerzem i człowiekiem o prawym charakterze,  który miał przed sobą całe życie. Co prawda posiadał amerykańskie obywatelstwo, ale czuł się Polakiem i kochał Biecz. Niestety, aresztowanie przez Gestapo, pobyt w więzieniach i wreszcie zsyłka do niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz przekreśliła wszystkie jego plany i marzenia. Wkrótce poniósł najwyższą cenę nie wytrzymując trudów egzystencji jaką zgotowali więźniom okrutni oprawcy.

Ludwik Bartusiak (nazywany „Luły”) urodził się 25 września 1913 roku w Filadelfii w stanie Pensylwania w Stanach Zjednoczonych, gdzie jego rodzice wyemigrowali za chlebem i mieszkali tam od ośmiu lat. Był synem Waltera (Władysława) Bartusiaka i Magdaleny z domu Kosiba, którzy podjęli decyzję o powrocie do ojczyzny w latach 20-tych XX wieku. Ludwik miał również starszego o pięć lat brata Stanleya (Stanisława). Uczęszczał najpierw do Siedmioklasowej Publicznej Szkoły Powszechnej męskiej im. Marcina Kromera w Bieczu, a następnie do Państwowego Gimnazjum (również im. Marcina Kromera) w Gorlicach, gdzie w 1938 roku zdał maturę. Nauczyciele i koledzy darzyli go dużą sympatią. Prawie dwa lata pełnił funkcję wójta uczniowskiej gminy Gimnazjum. Był wzorowym harcerzem I Męskiej Drużyny im. Kazimierza Pułaskiego w Bieczu. Został do niej przyjęty w 1929 roku i przydzielony do “Kruków”. Należał również do Starszoharcerskiej Gromady „Ogniwo” w Bieczu. Jego młodość i obiecujące perspektywy na przyszłość przerwał jednak wybuch II wojny światowej.

W dniach 21-22 sierpnia 1940 roku w Bieczu i Gorlicach doszło do pierwszej poważnej fali aresztowań podczas łapanek, których cel wiązał się ze zwalczaniem polskiej inteligencji. Była to lokalna kontynuacja słynnej „Akcji AB” – tzw. Nadzwyczajnej Akcji Pacyfikacyjnej, którą niemieccy okupanci przeprowadzili na terytorium Generalnego Gubernatorstwa pomiędzy majem a lipcem 1940 roku. Zdecydowaną większość aresztowanych stanowili tym razem absolwenci gorlickiego gimnazjum. Gestapo zatrzymało Ludwika Bartusiaka, a także jego kolegę ze szkoły Edwarda Salamona (którego obozowe życie przedstawione zostało na stronie „Bieczan” przy okazji jego sylwetki w czerwcu b.r.) oraz druhów z bieckiego harcerstwa: Adama Młodeckiego, Jana Müllera i Juliana Tybora. Wszystkich spotkał później tragiczny los. Wśród zatrzymanych znalazł się także Jan Dziopek, były gorlicki komendant skautowy i nauczyciel wychowania fizycznego w Gimnazjum, który uczył Ludwika i kilku innych zatrzymanych.

W Gorlicach więziono ich w brudnej sali z kratami w oknach, gdzie znajdowały się jedynie długie ławy i stojące w kącie wiadro. Wieczorem tego samego dnia wszyscy towarzysze niedoli zostali przewiezieni samochodem ciężarowym do Jasła, gdzie umieszczono ich w celi bez łóżek. Po jakimś czasie przetransportowano ich do więzienia w Tarnowie. Tam wprawdzie spali na żelaznych pryczach, ale ich racje żywnościowe były niewystarczające i doskwierał im głód. Współwięźniowie z Jasła wspominali, że Ludwik Bartusiak dzielił się z nimi paczkami żywnościowymi, które regularnie otrzymywał od rodziny. Wierzył w siłę swojego amerykańskiego paszportu, więc próbował interweniować u Gestapo w obronie aresztowanych kolegów. O jego zwolnienie zabiegali również rodzice w Konsulacie. Niestety, interwencja tylko pogorszyła jego sytuację i nie został wypuszczony. Po kilku tygodniach trudnej więziennej codzienności okazało się, że kolejny raz przenoszą ich w inne miejsce. Więźniowie mieli nadzieję, że być może zostaną wywiezieni na roboty, ale prawda okazała się okrutna. 8 października 1940 roku ich pociąg wjechał na stację w Auschwitz. Transport liczył około 400 osób. Ludwik otrzymał bieliznę, pasiaki i numer obozowy 5611. Był to niestety ostatni przystanek w jego krótkim życiu.

Celem hitlerowców było doprowadzenie osadzonych do bezwzględnego posłuszeństwa i poniżenie godności ludzkiej. Ludwika Bartusiaka po znalezieniu się w KL Auschwitz czekała kwarantanna,  czyli miesięczna katorga zanim jeszcze więźniowie zostali skierowani do pracy. Jedną z metod niszczenia ducha była pseudogimnastyka – osadzeni musieli wykonywać rozmaite ćwiczenia, np. skakanie „żabką”, taniec z rękoma podniesionymi w górę, toczenie się po ziemi, przysiady, kaczy chód, bieganie przez błotnisty staw, czy wspinanie się na drzewo. Na każdym kroku czekały na nich kary, byli poniżani i bici do nieprzytomności. W razie gdyby któryś z nich zdołał uciec, dwudziestu przypadkowo wybranych towarzyszy niedoli z danego bloku zostawało rozstrzelanych, powieszonych lub skazanych na śmierć głodową. Do tego wszystkiego w obozie panowały zatrważające warunki higieniczne – więźniom dokuczały niegojące się rany po pobiciach, świerzb i czyraki, a także pchły i wszy.

W tym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym przebywali (w tym samym lub innym okresie czasu) tacy bieczanie jak Edward Salamon, Witold Fusek, Stefan Zajdel, Michał Zajdel i Antoni Mikosz. W sumie około 70 osób pochodzących z naszego miasta trafiło do niemieckich obozów zagłady podczas II wojny światowej. Wielu z nich nie przeżyło przebywania w warunkach uwłaczających człowieczeństwu.

Ludwik „Luły” Bartusiak znalazł się na liście tych, którzy nie przetrwali tej gehenny. Zmarł zaledwie trzy miesiące po trafieniu do obozu, w styczniu 1941 roku. Miał tylko 27 lat. Jego wycieńczony organizm najprawdopodobniej nie przetrzymał tzw. durchfallu – krwawej biegunki, która siała spustoszenie wśród więźniów. Jego nazwisko można znaleźć na stronie internetowej http://www.auschwitz.org – poświęconej byłemu niemieckiemu nazistowskiemu obozowi koncentracyjnemu (w informacjach o więźniach). Został on także upamiętniony na pomniku harcerskim przy kościele Bożego Ciała w Bieczu.

Grzegorz Augustowski

Źródła: Wanda Kłapkowska „Słownik wychowawców i wychowanków szkół średnich w Gorlicach 1939-1945” (1998)

Katarzyna Łysak, Aneta Mucha: „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce… – rzecz o bieckich harcerzach w latach II wojny światowej” – Biecz, kwiecień 2011

Internet – https://www.zapisyterroru.pl – wspomnienia obozowe
Jana Dziopka

Skip to content